Częstochowa 2014 roku w statystykach USC

jasna gora

Grudzień skłania do podsumowania roku. Nie tylko indywidualnie, gdy zastanawiamy się, co zrobiliśmy i nie zdołaliśmy zrobić w minionych miesiącach, ale również zbiorowo. Z punktu widzenia statystyki Częstochowa zmieniła się nieznacznie, ale jednak pewne fakty są widoczne. Jest nas mniej, mamy mniej dzieci, zmieniają się też nasze gusta.
Z końcem zeszłego miesiąca, na dzień 30 listopada 2014 r., w mieście było zameldowanych na pobyt stały 222 tys. 729 osób, a na pobyt czasowy 5 tys. 570. To nieznacznie mniej niż pod koniec 2013 r., kiedy na pobyt stały było zameldowanych 224 tys. 835 osób, na pobyt czasowy natomiast 5 tys. 671, jak wynika z bazy ewidencji ludności miasta Częstochowy (wartości liczbowe różną się od danych prezentowanych przez Statystykę Publiczną – GUS). Jest nas mniej o 2 tys. osób. Powodów jest kilka. Nie chcemy mieć dzieci, bo nie stać nas na ich utrzymanie; emigrujemy. Właśnie wyjazd za chlebem za granicę, bez wymeldowania się z miejsca pochodzenia, w pewien sposób fałszuje rzeczywisty obraz naszego miasta, które kurczy się szybciej niż mówią liczby. – Każdemu przysługuje prawo do wpisania zagranicznego aktu stanu cywilnego – czy to urodzenia, zgonu czy też aktu małżeństwa, do polskich ksiąg – wyjaśnia Rafał Bednarz, kierownik Urzędu Stanu Cywilnego w Częstochowie. – Prawie wszyscy wpisują akty urodzenia do polskich ksiąg, ponieważ zależy im, aby otrzymać paszport dla dziecka. Najwięcej tego typu zdarzeń rejestrujemy z Wielkiej Brytanii. Dla przykładu, w tym roku zarejestrowaliśmy ich już sto. Rejestracji dokonują także częstochowianie z Irlandii, Niemiec, Holandii, ale także z Ukrainy. Do końca listopada sporządzono 3 tys. 137 aktów urodzeń, z czego zaledwie 43 proc. stanowią częstochowianie, ponieważ w miejskich szpitalach rodzą się również dzieci z przyległych miejscowości. Jednocześnie mieszkanki Częstochowy niekoniecznie rodzą w naszym mieście. – Popularny jest szpital w Blachowni, który został w tym roku znów otwarty i ma tam oddział położniczy. Częstochowianki rodzą także w Zawierciu, Lublińcu, Myszko-wie, Oleśnie, Radomsku – w tych najbliższych szpitalach, ale też trochę dalej: w Krakowie, Bielsku-Białej, Katowicach, Łodzi – dodał Rafał Bednarz. Od 2009 r. liczba urodzeń niestety spada. Jeszcze wcześniej zaczęła spadać liczba małżeństw, ale to można łatwo wyjaśnić, bo ludzie urodzeni w czasie boomu z pierwszej połowy lat. 80. często wchodzili w związki małżeńskie już kilka lat temu. W minionych 11 miesiącach, do koń-ca listopada, zarejestrowano 3 tys. 338 zgonów, o około sto więcej niż w analogicznym okresie poprzedniego roku. Ok. 70 proc. tych zgonów stanowią częstochowianie, pozostałą część stanowią mieszkańcy regionu lub choćby ofiary wypadków; większość osób umiera w szpitalach. A jak zmieniają się nasze gusta? Już od kilkunastu lat najczęściej nadawanym imieniem jest Jakub, lecz inne sympatie rodziców uległy w minionym roku przewartościowaniu. Chłopcy noszą najczęściej imiona: Kacper, An-toni, Filip, na piątym miejscu znalazł się Jan – imię to dotychczas nie było tak popularne. Dla dziewczynki rodzice najchętniej wybierają imię Lena, które już w zeszłym roku zrzuciło z pierwszego miejsca podium Julię – ale tylko na drugie miejsce. W dalszej kolejności preferuje-my imiona Natalia, Zuzanna i Alicja.

Adam Adilew