Fiat 126p skończył 43 lata

SAM_0367

43 lata temu, 22 lipca, rozpoczęto w Polsce produkcję fiata 126p. Popularny maluch zyskał w naszym kraju status samochodu kultowego. Co takiego kryje się pod jego zgrabną maską, że wciąż ma swoich zwolenników? Ludzie, którzy urodzili się lata po rozpoczęciu jego produkcji, kupują, remontują, a nawet jeżdżą tymi autami. Każdy kiedyś maluchem jechał, każdy ma wspomnienia z nim związane. W naszej redakcji też są miłośnicy tego zjawiska, jakim jest maluch. Bardzo lubi opowiadać o nim Adam:

– Swojego pierwszego malucha dostałem od taty, kiedy miałem lat 17. Ten samochód miał wtedy tyle lat, co ja. Pełnoletniość osiągaliśmy razem W tym samochodzie mój tata wprowadził szereg innowacji. Nie wypada wspominać o słynnym rozruszniku, który uruchamiało się za pomocą kijka, bo to właściwie dotyczyło większości maluchów. Wyjątkową rzeczą w moim modelu była chociażby opadająca podsufitka, która podczas jazdy przesłaniała mi część widoku, została więc przymocowana przy pomocy metalowej listwy i nitów, które był przewiercone przez dach na wylot.

Niekonwencjonalne rozwiązania techniczne też miały swój urok. Z silnikiem zmagał się Zbyszek:

– To był stary granatowy maluch odpalany linką, czyli cięgłem, które znajdowało się między fotelami pasażera a kierowcy, obok cięgła ssania. Bo maluch miał jeszcze takie ciekawe urządzenie jak cięgło ssania, z którego zwłaszcza zimą trzeba było korzystać, żeby odpalić.

Wszyscy wiemy, że maluch był samochodem czteroosobowym. To teoria. Niektórzy zapaleńcy wykonywali testy, ile osób wejdzie i 9 -10 to nie było wyjątkowe osiągnięcie. Mały fiat wbrew pozorom był wytrzymały, ekonomiczny i bardzo pakowny:

– Dane mi było tym samochodem przejechać dalekie trasy. Wycieczka do Tarnowa to było prawdziwie hardkorowe wyzwanie, o wygodzie nie wspomnę przez grzeczność. Natomiast kiedy wróciliśmy do Częstochowy i przeliczyłem sobie spalanie, to myślę, że dzisiaj bardzo nowoczesne, komfortowe samochody, postrzegane jako superekonomiczne, mogłyby tego rezultatu maluchowi pozazdrościć.

Wiemy, że maluch to był bardzo bezpieczny samochód, bo strefa zgniotu kończyła się na silniku. A że silnik mieści się z tyłu, to szczegół. Różne rzeczy mogły w tym drobnym wnętrzu ulec awarii, wspomina Adam:

– Pewnego razu, gdy jechaliśmy z kolegami moim słynnym maluchem, którego numer rejestracyjny CZK 6300 zapamiętam do końca życia, dojeżdżaliśmy do skrzyżowania i nagle spod przedniej maski zaczął wydobywać się dym. Byliśmy wszyscy w szoku, bo jak wszyscy wiemy, maluch miał silnik z tyłu, natomiast tutaj ewidentnie coś zaczęło palić się z przodu. Po otwarciu maski okazało się, że mieliśmy zwarcie na akumulatorze. Tak więc maluch mógł palić się również, z przodu mimo że silnik miał z tyłu.

Sentyment to rzecz niepoddająca się rozumowej weryfikacji.. Mimo że istniały inne samochody, coś w maluchu jest takiego, że to do niego pakowali się podróżnicy. Słusznie Adam nazywa fiacika zjawiskiem:

– Mój maluch to była słynna czerwona strzała i pod taką nazwą znali go wszyscy moi koledzy. Uwielbialiśmy jeździć tym samochodem. Mimo że mieliśmy do dyspozycji inne samochody, to jednak frajda z jazdy tym zjawiskiem była tak wielka, że wybieraliśmy malucha. Dało się nim jechać pod namiot, dało się zabrać namiot na dach, zapakować całą ekipę podnamiotową i jeszcze wiele niezbędnych rzeczy łącznie z butlą gazową – i to wszystko naprawdę się tam mieściło.

W opowieściach właściciele nawiązują do urody fiatów. Obok praktyczności to kolejna ich cecha, którą wymienia Zbyszek:

– Był to czerwony maluch, piękny, odpalany już kluczykiem przez stacyjkę. Pamiętam, że jeździł w bardzo różne miejsca. Ładnych kilkanaście razy pokonał trasę Częstochowa – Kraków. Bardzo dobrze się spisywał. Wbrew pozorom bardzo pojemny samochód: mieściły się cztery osoby plus trzy plecaki.

W Polsce produkcji maluchów zaprzestano w 2000 roku. Od roku 1973 wyprodukowano w naszym kraju 3 mln 318 674 sztuki fiatów 126p.

AD