Myszków wysoko wygrał w Konopiskach

lot - myszkow 1

Końcowy wynik meczu może sugerować, że na boisku w Konopiskach za dużych emocji nie było, a lider z Myszkowa łatwo dopisał sobie kolejne trzy punkty na drodze do czwartej ligi. Obraz gry wyglądał jednak nieco inaczej, przez długie fragmenty było to zacięte i wyrównane spotkanie, a podopieczni trenera Krzętowskiego musieli solidnie zapracować na zwycięstwo, rozgrywając przy okazji bardzo dobre spotkanie.

Gospodarze już w 7. minucie objęli prowadzenie za sprawą celnego uderzenia Łukasza Toborka, który znalazł się sam na sam z Michałem Brusiem, po doskonałym prostopadłym podaniu Patryka Włodarka. Kilka minut później ten ostatni stanął przed szansą podwyższenia prowadzenia, jednak tym razem w identycznej sytuacji lepszy okazał się golkiper przyjezdnych. MKS w tym okresie jedyne zagrożenie pod bramką miejscowych stwarzał sobie po często egzekwowanych stałych fragmentach gry. W 30. minucie arbiter zdecydował się jednak na podyktowanie dość kontrowersyjnego rzutu karnego, który został zamieniony na bramkę przez Tomasza Radosa. Podrażnieni takim obrotem sprawy gospodarze jeszcze przed przerwą mogli ponownie wyjść na ponowne prowadzenie, jednak w zamieszaniu podbramkowym zimnej krwi zabrakło Jakubowi Woźniakowi i obrońcy z Myszkowa zażegnali niebezpieczeństwo wyręczając tym razem broniącego Brusia.

Na drugą połowę gracze Lotu wyszli o 10 minut za późno. Już w 46. minucie nieatakowany przez nikogo na 25. metrze Kamil Korbel oddał pozornie niegroźny strzał, który kompletnie zaskoczył Łukasza Eljasińskiego. Kilka minut później tensam Korbel urządził sobie swoisty slalom pomiędzy obrońcami Lotu kończąc rajd bramką na 3-1. Po tym nokaucie gospodarze długo dochodzili do siebie i nic nie wskazywało by jeszcze mogli podnieść się w tym meczu. Od 70 minuty licznie zgromadzeni na stadionie kibice mogli jednak znów oglądać ambitnie grających gospodarzy, którzy zaczęli stwarzać bramkowe sytuacje. Niestety dla nich, po uderzeniach Łukasza Błaszczyka w spojenie bramki w 80. minucie i Mariusza Figzała w słupek kilka chwil później, stało się jasne, że szczęście nie jest tego dnia sprzymierzeńcem Lotu. Końcowy wynik w 90. minucie ustalił Tomasz Zdanowski, który wykonując rzut wolny z lewej strony boiska posłał pięknego rogala w samo okienko bramki gospodarzy. – Było naprawdę ciężko. Teraz nie pozostaje nam nic innego, jak kibicować graczom Lotu, by znaleźli się w pierwszej czwórce. To dobry zespół, który potrafi grać w piłkę i na pewno może pomóc nam w dalszej fazie rozgrywek odbierając punkty innym przeciwnikom – przyznawał po meczu trener Myszkowa Dawid Krzętowski. Co na to szkoleniowiec drużyny z Konopisk? – Wynik spotkania jest dla mnie dużym rozczarowaniem, bowiem nasza gra długimi fragmentami nie była tak tragiczna, jak mógłby sugerować wynik. Oczywiście zespół MKS-u był lepszą drużyną, posiadającą więcej indywidualności a przede wszystkim są to zawodnicy o sporych umiejętnościach. My tym argumentom mogliśmy dzisiaj przeciwstawić jedynie ambicję i zaangażowanie – skomentował Rafał Kuczera.

lot - myszkow 2lot - myszkow 3

Lot Konopiska – MKS Myszków 1:4 (1:1)

1-0 Toborek ‚7
1-1 Rados ’30 (k)
1-2 Korbel ’46
1-3 Korbel ’54
1-4 Zdanowski ’90

Mariusz Rajek