Pielgrzymi i częstochowianie na „Bieganie” witali Ojca Świętego

Na Placu Biegańskiego pod telebimem wspólnie z pielgrzymami zgromadziło się wielu mieszkańców Częstochowy. Pamiętają jeszcze wcześniejsze Dni Młodzieży, wspominają przyjazd św. Jana Pawła II w 1991 r. Wjazd Papieża Franciszka na Jasną Górę wywołał wielkie wzruszenie i wielu wycisnął łzy z oczu. Chociaż to Dni Młodzieży, przecież nie tylko młodzież zgromadziła się, by wziąć udział w uroczystości.

Papież Franciszek lubi zaskakiwać. Dziś także zaskoczył organiztorów i wiernych:

– Plany zmienił, bo przyjechał samochodem. Najpierw był u kard. Macharskiego w szpitalu, odwiedził jeszcze siostry i później stwierdzono, że samochodem jedzie. Szkoda tylko, że nie puścili go w Aleje, ale to już jest decyzja władz, bo chciał Alejami przejechać. Ma tu bardzo krótką trasę i niewiele osób go zobaczy. Byłoby fajnie, bo nasz Papież jeździł Alejami. Może będzie wracał. Jest nieprzewidywalny, ale jest wspaniały.

Co czują wierni zgromadzeni na placu?

– Wrażenia prześwietne, nie do opisania. Uczucia, emocje, które zostają na ileś lat. Pamiętam zlot młodzieży, jak był nasz Papież. Wspominałam to chyba ze sto razy. To są głębokie przeżycia duchowe, wspomnienia emocjonalne – tego się nie da opisać. To można ze łzami opowiadać ileś razy. To samo będzie dzisiaj; chciałam to powtórzyć, chociaż lat przybyło. Człowiek czuje coś nieziemskiego, coś anielskiego. Przewspaniałe. Ciężko to opowiadać z radości. Duch się musi wyzwolić, uspokoić po czasie, żeby to wszystko móc opowiedzieć. Szczęśliwa jestem. Szczęśliwa tym bardziej, ponieważ moja córka, nie mając wejściówki, siedzi na ławce pod samym szczytem z duchownymi. To chyba z nieba jest…

Młodzi ludzie szybkim krokiem zmierzali pod szczyt. Czy są wzruszeni?

– Oj tak. Przyjechaliśmy, żeby zobaczyć Papieża Franciszka we własnej osobie – to jest coś świetnego, naprawdę. Szukamy oświecenia, natchnienia, które przyniosą nam słowa Papieża.

AD