Pierwsza liga nie dla Rakowa

DSC_0052

Mimo wielkiej ambicji i woli walki, piłkarzom Rakowa nie udało się awansować do pierwszej ligi. Po remisie 1:1 w Siedlcach, w sobotę (20.06) przy Limanowskiego częstochowianie zremisowali 2:2. Bitwę o zaplecze ekstraklasy przegrali tylko gorszym bilansem goli na wyjeździe. – Samą walką to można pójść na wojnę, a nie na boisko. W pierwszej połowie byliśmy zdecydowanie lepsi, potem goście dostali dziwnego karnego. Wielka szkoda, co mogę więcej powiedzieć. Nie udźwignęliśmy tego jako drużyna – mówił tuż po ostatnim gwizdku kapitan czerwono-niebieskich Wojciech Reiman.

Remis 1:1 w pierwszym meczu na wjeździe wydawał się być dobrym rezultatem przed rewanżem u siebie. Mimo to, Raków rozpoczął z wielkim impetem chcąc jak najszybciej strzelić bramkę. Długimi fragmentami pierwszej połowy przewaga częstochowian była po prostu miażdżąca, wyborne sytuacje strzeleckie nie przekładały się jednak na gole. Do kuriozalnej sytuacji doszło w 15. minucie, kiedy to arbiter podyktował rzut karny dla gości, skonsultował się z sędzią liniowym, po czym… zmienił swoją decyzję. W 39. minucie decyzji już jednak nie zmienił. Rzut karny ponownie był kontrowersyjny, ponieważ w ocenie wielu obserwatorów faul Mateusza Kosa miał miejsce przed, a nie w polu karnym. „Jedenastkę” pewnie na bramkę zamienił Antonio Calderon i stało się jasne, że Rakowowi awansować będzie bardzo trudno.

Druga część gry rozpoczęła się jednak idealnie. W 51. minucie Wojciech Reiman zachował najwięcej zimnej krwi w polu karnym gości i pewnym strzałem z najbliższej odległości doprowadził do wyrównania, wprawiając w euforię kilka tysięcy kibiców. Taki rezultat oznaczał dogrywkę, ale wydawało się, że mając ponad pół godziny gry przed sobą, to czerwono-niebiescy pójdą za ciosem i przypieczętują awans w regulaminowym czasie. Mecz rozgrywany był w dobrym tempie, a obie drużyny grały cios za cios. Ten decydujący zadali jednak niestety goście. W 84. minucie do dośrodkowanej na piąty metr piłki najwyżej wyskoczył Donald Djousse nie dając szans Kosowi. Ten sam, który odebrał Rakowowi wygraną w 94. minucie w Siedlcach. Częstochowianie mając w perspektywie kilka minut gry i konieczność strzelenia dwóch bramek nie byli w stanie się już podnieść. W 93. minucie dostali jeszcze rzut karny za zagranie ręką w polu karnym jednego z obrońców Pogoni. Na bramkę pewnie zamienił go Reiman, ale na strzelenie jeszcze jednego gola zabrakło im po prostu czasu. Ambitną walkę do ostatnich sekund docenili jednak kibice, którzy żegnali swoich ulubieńców porcją braw. Kolejne podejście do bram pierwszej ligi w przyszłym sezonie. Pozostaje mieć nadzieję, że tym razem już skuteczne…

Raków Częstochowa – Pogoń Siedlce 2:2 (0:1)

0-1 A.Calderon ’39 (z karnego)
1-1 W. Reiman ’51
1-2 D. Djousse ’84
2-2 W. Reiman ’90+3 (z karnego)

Mariusz Rajek