Radość, modlitwa i śpiew – pielgrzymi przybywają na Jasną Górę

pielgrzymka1

Są uśmiechnięci, radośni i pełni zapału, mimo setek przebytych pieszo kilometrów. Nie mówią o zmęczeniu, bo nie o to chodzi w drodze jaką zdecydowali się pokonać. Przybyli na Jasną Górę, by uwielbiać Boga, nieść Ewangelię i wyznawać najpiękniejsze z wartości – wiarę, nadzieję i miłość. Pielgrzymi z różnych stron Polski i zza granicy docierają na jasnogórski szczyt, w tym grupa dominikańska z Krakowa. Znaleźli w sobie siłę, by urządzić wyścig i, na przyklasztorne błonia … z rozpędem wbiec.

Jednym z pierwszych w tym pełnych radości wyścigu, był Ojciec Bartłomiej Wolszleger:

– Przybywamy z różnych stron. Ogólnie grupa jest krakowska, ale wśród nas są osoby ze Szczecina, Poznania, Katowic i z Wrocławia. Szliśmy siedem dni. To przecież niewiele!

Żartują, śmieją się i cieszą z obecności na Jasnej Górze. Wśród nich Gosia, która odwiedza Częstochowę już po raz trzeci. Zapytana o to, co skłania ją do pielgrzymowania, odpowiedziała:

– Jest to taka, być może już mniej popularna, forma modlitwy, jest to także rodzaj wyzwania. To intensywny tydzień szukania i spotkania Pana Boga. Możemy modlić się w konkretnej intencji razem z grupą ludzi, poznać nowe osoby, zawrzeć nowe znajomości. A to kontakty, które zostają na dłużej.

Patrząc na tysiące osób zmierzających by pokłonić się Jasnogórskiej Matce, nie sposób nie zapytać o fenomen pielgrzymowania. O. Bartłomiej Wolszleger nie podjął próby określenia, w czym tkwi ta siła, która niesie pielgrzymów:

– Ja nie wiem. To jest jakaś tajemnica. Tego się nie da opisać ani wytłumaczyć.

Słowa znalazła s. Ewelina, która z wielkim entuzjazmem witała przybyłych na Jasną Górę:

– Fenomen pielgrzymki to coś pięknego! Każdy z nas jest pielgrzymem. Pielgrzymka przypomina nam o tym, że jesteśmy w podróży do Boga, do Jezusa. Tak jak jest w legendzie o św. Dominiku, kiedy on przyszedł do Nieba i nie widział tam nigdzie dominikanów. Trochę się przeraził. Zapytał św. Piotra i Jezusa, gdzie są jego bracia. Zaprowadzili więc Dominika do Matki Bożej, a Matka Boża rozchyliła płaszcz. Wszyscy oni byli pod płaszczem. I myślę, że dla nas pielgrzymka to właśnie przyjście pod płaszcz Matki Bożej, zawierzenie jej, schowanie się pod jej opiekę.

O. Sebastian Matecki, rzecznik prasowy Jasnej Góry w pielgrzymce dostrzega trening ciała i duszy, a także odskocznię od codzienności:

– To piękny czas. Czas wysiłku organizacyjnego, ale też przede wszystkim duchowego. Tego fizycznego, ale i modlitewnego. To jest też to, co obrazuje kondycję człowieka, w jego codzienności, ludzie często widzą w pielgrzymce obraz całego naszego życia. Z drugiej strony, widzą też, jak niewiele człowiekowi potrzeba do radości i uzyskania pełnej równowagi, w trudzie, pewnym ubóstwie, minimalnych środkach potrafią być bardzo szczęśliwi. Szczęśliwi są być może także dlatego, że mogą zapomnieć na parę dni o troskach, wyłączając się z codzienności, chociaż te codzienności dźwigają, bo jednak chcą pomodlić się za swoje rodziny, za problemy i trudności. Widzą, że kontakt z Bogiem i modlitwa to jest dla nich najbardziej podstawowy środek. Uczą się w czasie pielgrzymki, że właśnie to chcą przeszczepić na całe życie, żeby przedłużać to pielgrzymowanie, bo… da się!

Da się. Pokazują to pielgrzymi, którzy wypełniają Częstochowę w sierpniu i z wielkim entuzjazmem pokonują duże odległości, by wspólnie dzielić się modlitwą i swoim uśmiechem.

jasnagora

SW