Raków na fali wznoszącej – podsumowanie sezonu

rakow.com

Raków Częstochowa, po 25 latach gry w niższych klasach rozgrywkowych, ponownie mógł cieszyć swoich kibiców grą na najwyższym szczeblu. Głównym celem na zakończony właśnie sezon było niewątpliwie utrzymanie i trzeba przyznać, że czerwono-niebiescy wywalczyli je w całkiem dobrym stylu. Ostatecznie częstochowianie zakończyli sezon na 10 miejscu mając aż 13 pkt. przewagi nad strefą spadkową – mniej dzieliło Raków od europejskich pucharów.

Patrząc na statystyki można odgadnąć na czym opierają się założenia taktyczne drużyny Marka Papszuna – zaangażowanie i walka. Czerwono-niebiescy byli drugą drużyną, jeżeli chodzi o średnią ilość przebiegniętych kilometrów w czasie meczu i trzecią, jeżeli chodzi o ilość sprintów. To dobrze odzwierciedla wrażenia jakie pozostawiali po sobie częstochowianie. Często byli stroną dominującą i w wielu spotkaniach brakowało im tylko skuteczności i szczęścia, aby przechylać szalę zwycięstw. Nie zmieniła się też tendencja do braku dominujących strzelców. Tak jak w ostatnich sezonach w niższych ligach próżno szukać w Rakowie indywidualności, jeżeli chodzi o dorobek strzelecki. Beniaminek w tej kwestii pracował jak kolektyw. Co prawda, jako napastnik najwięcej bramek zapisał na swoim koncie Felicio Brown Forbes, ale było to 10 trafień i niewiele dzieliło go chociażby od Tomasa Petraska, który pomimo bycia obrońcą potrafił dorzucić aż 6 skutecznych strzałów.

Jeżeli chciałoby się wyróżnić któregoś z graczy Rakowa, to chyba należałoby to zrobić w przypadku Petra Schwarza, który do swoich 8 goli dorzucił taką samą ilość asyst. Dzięki temu całkiem nieźle uplasował się w klasyfikacji kanadyjskiej. Był też jednym z głównych graczy rozgrywających w Rakowie i często odpowiadał za kształt rozpoczynających się akcji. Chodzą pogłoski, że swoją dobrą postawą zwrócił uwagę Śląska Wrocław, który chętnie widziałby go w swoich szeregach. Świetnie przez większą część sezonu spisywał się obok Czecha Miłosz Szczepański, który jednak nie dokończył sezonu z powodu kontuzji więzadła. Szczepański, jeżeli tylko wróci do pełni sił, może stanowić o sile Rakowa w przyszłych sezonach. W obronie należałoby wspomnieć o Tomasie Petrasku, który kolejny rok był kapitanem i ostoją czerwono-niebieskich, dorzucając przy tym swoją fenomenalną grę głową. Jako objawienie i nadzieję na przyszłość można wskazać Kamila Piątkowskiego, który pomimo swoich zaledwie 20 lat świetnie i pewnie prezentował się szczególnie w końcówce sezonu.

Kilka słów należy też poświęcić szkoleniowcowi Rakowa, Markowi Papszunowi. Był taki moment kiedy po 7. kolejkach w tym sezonie Raków miał na swoim koncie tylko 2 zwycięstwa i nie prezentował się zbyt okazale. Co bardziej niecierpliwi kibice zaczęli wtedy pesymistycznie spoglądać na ławkę trenerską. Sztab na czele z Markiem Papszunem po raz kolejny udowodnił, że jest grupą profesjonalistów, która świetnie wywiązuje się ze swoich zadań. 45-letni trener objął rządy w Rakowie w 2016 roku i z każdym sezonem realizuje plany zarządu świętując awans za awansem. Pytanie jaki będzie kolejny krok w postępującym progresie? Pierwsza ósemka? Europejskie Puchary? Apetyt rośnie w miarę jedzenia.

Jeszcze jedna bardzo pozytywna wiadomość napłynęła do Rakowa w końcówce tego sezonu. Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że w przyszłym roku kalendarzowym czerwono-niebiescy wrócą tam gdzie ich miejsce – na Limanowskiego. 21 lipca odbyło się uroczyste podpisanie umowy na modernizację stadionu przy ul. Limanowskiego. Niewykluczone, że prace remontowe rozpoczną się już w przyszłym tygodniu. Wykonawcą zadania jest firma „InterHall” z Katowic. Cała saga ze stadionem dla Rakowa trwa już bardzo długo i nie wszystko szło tak jak powinno. Pozostaje jednak tylko spuścić zasłonę milczenia na to co było i cieszyć się z tego co jest, a w zasadzie z tego co będzie – spełniającego standardy PKO Ekstraklasy stadionu w Częstochowie.

Sezon 2019/2020 zakończony i jest kolejnym, który można skwitować tylko gratulacjami. Należą się one wszystkim, którzy pracują na sukcesy Rakowa, od zawodników i sztabu po zarząd, właścicieli i prezesów. Nie można też zapomnieć o tym, że w Częstochowie olbrzymia praca jest wykonywana w kierunku szkolenia młodzieży. Już za kilka lat możemy mieć tego efekty. To wszystko składa się na wizję naprawdę pięknej przyszłości częstochowskiej piłki. Pozostaje tylko trzymać kciuki i chodzić na mecze, mamy nadzieję, już niedługo w Częstochowie.