Zamęczenie Samiki kluczem do wygranej Politechniki

marek kardos

AZS Częstochowa nie sprawił wczoraj swoim kibicom prezentu pod choinkę i przegrali 2:3 z warszawską Politechniką. Pocieszeniem dla fanów biało-zielonych może być bardzo dobra gra częstochowian w dwóch setach. Oto, co do powiedzenia po meczu mieli szkoleniowcy obu drużyn:

Marek Kardos (trener AZS-u Częstochowa): – W decydującym momencie drugiego seta mieliśmy okazję inaczej zagrać decydującą piłkę, ale to się niestety nie udało. Tradycyjnie już przychodzimy moment, kiedy tracimy cztery punkty w jednym ustawieniu. Politechnika w pewnym momencie przeczytała naszą grę i taki był tego efekt. Później udało nam się podnieść, ale na początku piątego seta powtórzyliśmy błędy. Swoich chłopaków chciałbym pochwalić za bitwę, którą udało im się stoczyć. Samica dodał nowego wyrazu naszej grze i już jest to widoczne. Ta szóstka, która rozpoczęła ten mecz będzie stanowić podstawowy skład na dłuższy czas, to nasze obecnie najsilniejsze zestawienie. Naszą największą bolączką wciąż pozostaje przyjęcie, kiedy dobrze przyjmiemy zazwyczaj kończymy akcję zdobyciem punktu. Odrzucenie od siatki powoduje problemy, moi zawodnicy muszą nauczyć się większej cierpliwości w grze to powinno przyjść z czasem. Chciałbym także podziękować kibicom, którzy w końcówce tak głośno nas dopingowali, to naprawdę pomaga.

Jakub Bednaruk (trener Politechniki Warszawa): Nie potrafię zrozumieć co stało się z nami po drugim secie. Wyglądało to tak, jakby nam nagle odcięło prąd. Pierwszy raz nam się coś takiego przytrafiło, jesteśmy dobrze przygotowani fizycznie i zazwyczaj bez problemu wytrzymujemy całe spotkanie. AZS bardzo dobrze zagrał w trzecim i czwartym secie, ciężko było ich ugryźć. Oddaliśmy nieco końcówkę czwartej partii, aby maksymalnie skoncentrowani wyjść na tie-breaka. Powrócił nasz blok, zaczęliśmy dobrze czytać grę Częstochowy. Naszą taktyką było zamęczenie Samiki i to się udało, w piątym secie oddychał już rękawami. W dzisiejszym meczu żadna drużyna nie miała szans na zdobycie pełnej puli.

Mariusz Rajek