Bezzębne lwy przegrywają z Lesznem
Jeszcze kilka tygodni temu Eltrox Włókniarz Częstochowa był wymieniany w roli faworytów PGE Ekstraligi, a Ci bardziej odważni wróżyli zrzucenie z piedestału hegemona ostatnich lat Fogo Unię Leszno. Ostatnich kilka meczów pogrzebało jednak hurraoptymizm i pokazało kryzys, w którym znaleźli się biało-zieloni. Wczoraj przy Olsztyńskiej Włókniarz przegrał trzecie domowe spotkanie. Leszczynianie zwyciężyli 41-49.
Jednym z niewielu pozytywów był wczoraj powracający do swojej normalnej, świetnej dyspozycji Leon Madsen. Widać było, że Duńczyk powoli zapomina o drobnych problemach zdrowotnych i wraca na swój kosmiczny poziom. Nie najgorzej zaprezentował się też krytykowany ostatnio Jason Doyle. Australijczyk podobno zmienił tunera i wygląda na to, że była to dobra decyzja. Kilka ważnych punktów przywiózł też Rune Holta. I to tyle. Nie wystarczyło argumentów żeby pokonać kompletną ekipę Fogo Unii Leszno. Paweł Przedpełski, poza pierwszym startem, w którym trzeba uczciwie przyznać, pomógł mu ukradziony start, pojechał bardzo słabo. Cieniem samego siebie był Fredrik Lindgren. To właśnie punktów szweda najbardziej zabrakło w ogólnym rozrachunku. Tutaj też dochodzimy do największej bolączki Włókniarza – braku stabilności. Jeżeli dobrze prezentuje się jeden zawodnik, to zawodzi drugi. Naprawdę nie ma w składzie biało-zielonych nikogo, komu nie można by wypomnieć beznadziejnych meczów. Bez błysku zaprezentowali się też częstochowscy juniorzy. Im jednak trudno się dziwić, mieli naprzeciw siebie tak doświadczonego młodzieżowca jak Dominik Kubera. Nie można też zapomnieć o jeszcze jednym człowieku, który nie zachwycił kunsztem w tym meczu – Marek Cieślak. Zmiany doświadczonego szkoleniowca były po prostu nietrafione i spóźnione. Trener lwów przespał moment w meczu, w którym można było jeszcze powalczyć. Nie sposób nie zauważyć, że w drużynie brakuje też atmosfery i wzajemnego wspierania się czy dzielenia uwagami. Przekłada się to na złą współpracę na torze, błędy w jeździe parą i niepotrzebną rywalizacje między sobą. Coś musi się zmienić, bo z taką formą i atmosferą Eltrox Włókniarz o play-offach może zapomnieć.
O Fogo Unii można mówić głównie w superlatywach. Zawodnicy tworzą zgrany zespół, który jak jeden organizm reaguje na zmieniające się warunki torowe. Nawet jeżeli ktoś ma gorszy dzień to nie ma problemów z tym żeby został zmieniony przez lepiej dysponowanych kolegów, którzy nadrabiają wynik. To przepis na coroczne Mistrzostwo Polski. W środę przy Olsztyńskiej po raz kolejny Emil Sajfutdinow udowodnił, że częstochowski owal bardzo mu pasuje. Dobrze zaprezentowali się też wychowankowie Bartosz Smektała i Dominik Kubera. Coraz lepiej na ekstraligowych torach czuje się też Jaimon Lidsey. Na końcowy wynik nie miała wpływy gorsza dyspozycja Piotra Pawlickiego czy Janusza Kołodzieja.
Podoba sytuacja miała miejsce w zeszłym sezonie. Wtedy też po niezłym początku, w pewnym momencie zaczęliśmy drżeć nawet o walkę w barażach. Teraz jednak aspiracje Eltrox Włókniarza były zdecydowanie większe. Czy historia zatoczy koło i biało-zieloni znów rzutem na taśmę zameldują się w czwórce? Coś na pewno musiałoby się zmienić. Jeżeli wszyscy zawodnicy lwów w końcu zsynchronizowaliby zegarki i pojechali tak, jak potrafią najlepiej, w jednym meczu, to ten skład mógłby pokonać każdego. Może potrzeba więcej integracji i komunikacji w zespole, a może po prostu więcej treningu? Tak czy owak, sztab i zarząd mają co robić. Sytuacja jest bardzo trudna, ale wszystko jest jeszcze możliwe.
Eltrox Włókniarz Częstochowa – 41 pkt
9. Rune Holta – 7+1 (1,3,2,0,1*)
10. Jason Doyle – 10+3 (1,2*,1*,2*,2,2)
11. Fredrik Lindgren – 1 (0,1,0,-,-)
12. Paweł Przedpełski – 5 (3,0,1,1)
13. Leon Madsen – 14+1 (1,3,3,3,3,1*)
14. Mateusz Świdnicki – 2 (2,0,-)
15. Jakub Miśkowiak – 2+1 (1*,0,0,1)
16. Bartłomiej Kowalski – 0 ()
Fogo Unia Leszno – 49 pkt
1. Emil Sajfutdinow – 13+1 (3,1*,3,3,3)
2. Janusz Kołodziej – 2 (0,2,0,-)
3. Bartosz Smektała – 10+2 (2*,3,1*,1,3)
4. Jaimon Lidsey – 9+2 (3,2*,2,2*,0)
5. Piotr Pawlicki – 6 (2,1,3,0,-)
6. Dominik Kubera – 9+2 (3,2*,2*,2,0)
7. Szymon Szlauderbach – 0 (0,0,0)