Częstochowska szczepionka niezgody

DSC_6093

W czwartek (28.05) pod częstochowskim Urzędem Miasta zebrała się grupa rodziców, która postanowiła wyrazić swoje stanowisko na temat uchwały Rady Miasta dotyczącej obowiązkowych szczepień dla dzieci chcących korzystać z publicznych placówek oświatowych. Protestujących wsparła posłanka Beata Kempa oraz radna naszego miasta Anna Majer. W czasie konferencji prasowej dyskutowano również o „zawodzie mama”.

– Kwestia bezpieczeństwa zdrowotnego jest kwestią, obok pracy najważniejszą. Jestem wielką zwolenniczką szczepień, sama zaszczepiłam własne i uważam, że chronią one przed wieloma chorobami. Pojawiło się jednak bardzo wiele kontrowersji związanych z niepożądanym odczynem poszczepiennym – powiedziała do zgromadzonych dziennikarzy posłanka Kempa. Skierowała ona interpelację do Ministra Zdrowia, w której jasno i wyraźnie domaga się ustosunkowania do kwestii tego odczynu. – To zaburzenie, które może wystąpić w przeciągu czterech tygodni od szczepienia. Lekarze w wypadku podejrzeń, że u dziecka coś takiego może wystąpić, mają obowiązek w ciągu 24 godzin zgłaszania przypadku do Powiatowego Inspektora Sanitarnego. Praktyka pokazuje jednak, że są one zgłaszane niechętnie. Uważam, że należy przeznaczyć więcej środków na to, aby dzieci były bardzo dokładnie kwalifikowane do szczepień. Drugą kwestią jest dokładne przebadanie szczepionek, czy na pewno dzieciom nie szkodzą. – dodała posłanka Prawa i Sprawiedliwości.

Radna Anna Majer, która była jedną z organizatorek dzisiejszego spotkania zwróciła uwagę, że w Częstochowie próbuje się konfliktować rodziców dzieci zaszczepionych z tymi, którzy mają co do tego wątpliwości. – Minister zdrowia powinien dążyć do pojednania obu grup właśnie poprzez zwiększenie nakładów na dokładne badania dzieci przed szczepieniami. Rodzice, których dzieci cierpią na niepożądany odczyn poszczepienny zostawieni są sami sobie. Szczepienie może wywołać porażenie mózgu czy posocznicę. W momencie gdy dziecko ucierpi w wyniku szczepienia, rodzic może liczyć jedynie na zasiłek pielęgnacyjny w kwocie 153 zł. Na tym kończy się pomoc państwa. – powiedziała radna z ramienia PiS-u.

Przed częstochowski magistrat przybyło kilka matek, które do obecnej formy szczepień mają spore zastrzeżenia. Jedną z nich była pani Anna Troszczyńska, której córka cierpiała na poważne powikłania w wyniku szczepionki. – Moja córeczka została zaszczepiona w drugim miesiącu życia i straciłam z nią kontakt na dwa tygodnie. Przez następne 8 miesięcy dziecko nie przekręcalo się z boku na bok, leżało po prostu płasko. Lekarz neurolog zabronił wtedy szczepień. Teraz, gdy dziecko ma 14 miesięcy i się ustabilizowało, mówi że już można szczepić, ale ja bardzo się tego boję, nie chcę tego ponownie przechodzić. Chciałbym w tym mieście mieć wybór, a odbiera mi się możliwość posłania dziecka do publicznej placówki. Chciałabym, aby rodzice, którzy szczepią swoje dzieci zrozumieli nas i nasze przykre doświadczenia – apelowała matka.

Posłanka Kempa w czasie spotkania poruszyła również kwestię „zawodu mama”, który staje się w Polsce coraz poważniejszy. – Jeżeli kobieta zdecyduje się na urodzenie i wychowanie bądź przyjęcie w wychowanie dwójki lub więcej dzieci, państwo powinno zagwarantować jej najniższa emeryturę po osiągnięciu wieku emerytalnego. Mamy fatalną demografię. Być może kobiety wiedząc, że będą za to wynagrodzone, częściej będą decydować się na macierzyństwo. Jeżeli jako państwo nie zainwestujemy w dzieci, to będziemy mogli się zwijać – powiedziała Beata Kempa.

Mariusz Rajek