Frania wciąż potrzebna

franie

Myszkowska spółka Kalisto wciąż produkuje legendarne franie. Co w ostatnim ćwierćwieczu nie jest normą, frania to dzieło rodzimej gospodarki. Polski wytwórca wykorzystuje polskie komponenty. Dzisiaj główną zaletą pralki nie jest jej dostępność, jak było w początkach produkcji, ale przede wszystkim niezawodność oraz niski koszt użytkowania, czyli niewielkie zużycie wody i prądu. Automatu nie wykorzystamy też np. w domku letniskowym. Frania, wciąż potrzebna i obecna – można podsumować. – Jest to pralka bezkonkurencyjna jeśli chodzi o koszty użytkowania, koszty samego prania. Stąd sprzedajemy ich kilkaset miesięcznie – wyjaśnia Członek Zarządu spółki Kalisto, Tadeusz Kowalczyk. – Utrzymaliśmy wysoką jakość pralki. Nie jest to pralka zaprogramowana na śmierć, jak się produkuje dzisiaj wszystkie wyroby sprzętu czy to AGD, czy to RTV.

Warto zauważyć, że dzisiejsza frania różni się od tak samo nazywanych pralek z czasów PRL. To nie tylko kwestia estetyki. Pierwsze serie pralek miały wirnik zamontowany na ściance pralki, a na zewnątrz znajdował się mechanizm napędzający z paskiem klinowym. W późniejszych wersjach napęd został schowany, a wirnik montowano na dnie pralki. Ostatecznie nazwa frania przyjęła się jako popularne określenie wszystkich pralek wirnikowych. Co istotne, stare modele wcale nie wyszły w Polsce z użycia, bo frania może być użytkowana kilkanaście, nawet kilkadziesiąt lat. – Mamy takie pralki, które klienci nam zgłaszają po 30 latach prania. Nie wymieniają ich na nowe, bo stara im się zużyła. Po prostu chcą mieć ładniejszą, chcą mieć nowszą. Natomiast tamtą starą możemy wam oddać, bo ona do dzisiaj pracuje – mówi Tadeusz Kowalczyk.

Frania to nieskomplikowana konstrukcja. Korpus produkowany jest z blachy emaliowanej w Olkuskiej Fabryce Naczyń Emaliowanych „Emalia” S.A. Silnik również konstruowany jest w kraju, w Wielkopolskiej Fabryce Silników Elektrycznych w Ostrzeszowie.

Nie bez powodu frania powstaje w Myszkowie. To już niemała tradycja. Tradycją jest również termin „Frania”, mimo że myszkowskie pralki trafiały na rynek pod znakiem towarowym „Światowit” z Myszkowskiej Fabryki Naczyń Emaliowanych. Po przemianach ustrojowych prawa do znaków towarowych „Światowit” i „Frania” dzierżyła firma Emalia Olkusz, natomiast w 2014 r. markę „Frania” odkupiła spółka Kalisto. Produkcja frań wróciła więc do Myszkowa. A czy dzisiaj, w dobie wygodnych automatów, frania może stanowić dla nich konkurencję? Kiedy w połowie minionego roku zabrakło bieżącej wody w Koniecpolu, okazało się, że żaden automat dziwnym trafem nie działa.

Krzysztof Rygalik