Jak to kiedyś w żniwa bywało…

Źródło fot.: biuro prasowe Starostwa Powiatowego w Częstochowie

Czy mleko jest z Biedronki? Czy chleb powstaje w sklepie? Skąd się bierze zboże? Aby poznać odpowiedzi na te pytania, trzeba się było wybrać na Powiatowy Festiwal Żniwny.

6 sierpnia w Lubojnie już od wczesnych godzin porannych rozpoczęły się przygotowania do pokazu żniwnego. Pomimo deszczu i niepewnej pogody na pole zjechał sprzęt, który przez dziesięciolecia towarzyszył rolnikom. Miejscowi pasjonaci, pod okiem lokalnego społecznika Krzysztofa Nabiałczyka, zadbali, aby wszystkie maszyny były sprawne i gotowe do działania. – Chciałem odtworzyć, jak to kiedyś na wsi bywało, począwszy od kosy, poprzez sprzęt konny i snopowiązałki, a na kombajnach kończąc. Widząc, jak dużo starego sprzętu trafia na złom, postanowiłem sam skompletować potrzebne urządzenia i namówiłem władze powiatu na zorganizowanie takiego wydarzenia i na ten symboliczny powrót do historii – zaznacza pomysłodawca Krzysztof Nabiałczyk. – Chciałbym przy następnym festiwalu pokazać sceny obecne w polskiej literaturze, np. Borynę z „Chłopów”, który siał z płachty zboże, a później cały proces wypiekania chleba – dodaje Krzysztof Nabiałczyk.

Pokazy rozpoczęły się od wjazdu kosiarzy na pole wozem drabiniastym i klepania kosy. Każdy mógł się włączyć w zorganizowane na miejscu prace. Nie zabrakło chętnych do spróbowania swoich sił w koszeniu kosą i stawiania snopków.

– Jest to impreza wyjątkowa nie tylko w skali powiatu. Po raz piąty robimy ją z Krzysztofem Nabiałczykiem, który znakomicie czuje role i ma dużo sprzętu. Ma również sporo przyjaciół, którzy chcą mu pomagać i każdorazowo tutaj przyjechać – podkreśla Starosta Częstochowski Krzysztof Smela. – Powiat częstochowski oraz gmina Mykanów, jako jego część, jest zagłębiem żywnościowym. Rolę uprawia tutaj wielu rolników, gospodarujących na 300-500 hektarach. To trzeba umieć obrobić, ale też umieć wyciągnąć korzyści i utrzymać rodzinę – dodaje starosta.

W dalszej kolejności można było obserwować kosiarkę konną „Garściówkę”. Snopy trafiły na wóz, zostały fachowo ułożone i odwiezione do młócenia. Z tym też poszło sprawnie – wszystkie maszyny, choć miały swoje lata, działały bez zarzutu. W akcji zobaczyliśmy cepy, młocarnie „sztyftówkę”, „dąbrowiankę” i „warmiankę”. Na zakończenie wjechał nowoczesny kombajn zbożowy. Po zakończonych pracach można było spróbować podobiadku dla żniwiarzy, przygotowanego przez Koła Gospodyń Wiejskich z Lubojny i Grabowej.

– Był przygotowany chleb ze smalcem, dżem, ciasto drożdżowe, ogórki, ser biały. Dodatkowo nasze zbiory, czyli cukinie i pomidorki. Z pewnością wszystko było smaczne, skoro wszystko poszło – zapewnia Małgorzata Szulc z KGW w Lubojnie.

Z końcem pokazów nie zakończyły się atrakcje. Można było przejechać się wozem drabiniastym, bryczką czy posilić grochówką, przygotowaną przez Krzysztofa Bigusa, finalistę programu MasterChef. Organizatorów cieszyła duża frekwencja, szczególnie obecność dzieci, które z taką pasją obserwują maszyny i zwierzęta.

– Gratuluję pomysłodawcom wydarzenia. Myślę, że dużo osób będzie miało po raz pierwszy styczność z tego typu imprezą i rolnictwem. Jest to bardzo ciekawy sposób na zaprzyjaźnienie społeczeństwa z rolnictwem i wszystkimi maszynami, które się tutaj pojawiły oraz produktami spożywczymi, które pochodzą bezpośrednio od gospodarzy – wyjaśnia Adam Jaruga, Radny Powiatu Częstochowskiego.

Imprezę uświetnił występ Zespołu Folklorystycznego „Wrzosowianie”, który cieszą się dużą popularnością i na każdym występie wzbudzają duży aplauz. Można było również posłuchać zwycięzców V Ogólnopolskiego Festiwalu Kapel Piosenki Podwórkowej, Zespołu Złoczewianie. Na zakończenie imprezy odbył się spektakularny pokaz fajerwerków przygotowany przez firmę „Tomaszek” Zdzisława Tomalaka.

Źródło: Powiat Częstochowski

 

Jak to kiedyś w żniwa bywało...