Przeżyjmy to jeszcze raz! – udany rok Rakowa i Skry

Kończący się rok 2018 był nie tylko wyjątkowy pod względem jubileuszowych rocznic historycznych, do których nawiązywało w ciągu minionych miesięcy wiele wydarzeń kulturalnych, religijnych czy edukacyjnych w Częstochowie. Był także szczególny pod względem wyników sportowych częstochowskich drużyn piłkarskich. Z Rakowa i Skry, bo o nich mowa mogą być dumni nie tylko częstochowscy fani piłki nożnej. 

Częstochowa jest w nielicznym gronie polskich miast, które mają swoje zespoły piłkarskie na dwóch ogólnopolskich szczeblach rozgrywkowych. Zarówno Raków (Fortuna I liga), jak Skra (II liga), mogą zaliczyć kończący się rok do bardzo udanych. I choć do końca sezonu jest  jeszcze dość daleko, to cieszyć może fakt, że zarówno Raków, jak Skra są aktualnie o wiele dalej niż rok temu. A przypomnijmy, że to właśnie przed rokiem media akcentowały, że to 2017 był  najlepszym rokiem dla częstochowskiej piłki od lat. Rok 2017 Raków zakończył zmagania na trzecim miejscu w ówczesnej  Nice 1 lidze, a Skra została mistrzem rundy jesiennej w III lidze. Od tamtego momentu dużo się jednak zmieniło i to na duży plus.

W aktualnym sezonie jesiennym i kończącym się roku podopieczni Marka Papszuna wyraźnie  zdominowali rozgrywki na zapleczu Lotto Ekstraklasy.  Raków z 48 punktami umocnił się na prowadzeniu i ma 10 punktów przewagi nad  Sandecją Nowy Sącz, która dzięki bezbramkowemu remisowi w Katowicach z GKS awansowała na drugie miejsce. Do spadkowicza z ekstraklasy po punkcie tracą Stal Mielec i Łódzki Klub Sportowy. Ten pierwszy zespół dołączył do czołówki po pokonaniu Bytovii Bytów 2:1. Piłkarze Rakowa od sierpnia nie zaznali porażki. Ich ostatnich 20 meczów zakończyło się 15 razy wygraną, natomiast pięciokrotnie częstochowianie dzielili się punktami z innymi.  W Pucharze Polski czerwono – niebiescy jak na razie też nie mają sobie równych. Przypomnijmy, że w 1/16 odprawili z kwitkiem ekstraklasowego Kolejorza.

– Nie mieliśmy słabszych momentów, bo właściwie rozegraliśmy tylko kilka spotkań, z których nie byliśmy do końca zadowoleni. Generalnie nie schodziliśmy poniżej pewnego poziomu, co na pewno bardzo cieszy… Ostatecznie wszystko to przełożyło się na dobry wynik w lidze i Pucharze Polski. Mówiąc szczerze: zapracowaliśmy sobie ciężką pracą na duży komfort wiosną. Oczywiście nie myślimy, iż cel jest już zrealizowany, ale na pewno znacznie się do niego przybliżyliśmy. Opinia publiczna wyraża swoje zdanie często poprzez statystyki. Wydaje mi się jednak, że u nas nie było jednego piłkarza, bez którego nie bylibyśmy w stanie dobrze grać. Kontuzje Figla i Sapały, czyli kluczowych graczy, nie spowodowały, że zaczęliśmy gorzej grać. Jasne, wiem że to oklepane powiedzenie, ale w Rakowie kluczem do sukcesu były kolektyw i drużyna – mówi szkoleniowiec Rakowa Marek Papszun.

Przygotowując najlepszą jedenastkę jesieni w I lidze w zasadzie można byłoby  wymienić cały skład Rakowa Częstochowa, ale na uwagę szczególną zasługują czterej zawodnicy czerwono – niebieskich. Pierwszym jest będący w kapitalnej formie czeski defensor Tomas Petrasek. Król powietrza w I lidze jest autorem  pięciu bramek po wrzutkach jego kolegów, lecz nie zapominający również o defensywie. I w niej jest postrachem dla  rywali. Jego świetne warunki fizyczne (199 cm i 99 kg) sprzyjały „czyszczeniu” akcji rywali. Drugim jest golkiper Michał Gliwa, który  piłkę z siatki rywali  wyciągał zaledwie 10 razy. W 2. i 3. kolejce Michał Gliwa skapitulował 4 razy. Dwukrotnie pokonali go zawodnicy GKS Jastrzębie i Chojniczanki Chojnice. Od tamtego czasu Raków w żadnym meczu nie stracił więcej niż jednego gola. W sytuacji, kiedy zespół długo utrzymuje się przy piłce, a rywale nie mają nawet szansy na oddanie strzału, dla bramkarza to spore wyzwanie, żeby dobrze interweniować. Motorem napędowym szybkich akcji Rakowa jest niewątpliwie pomocnik Maciej Domański. W zeszłym roku również zanotował fantastyczną jesień w ówczesnym beniaminku z Niepołomic. Dzisiaj jest dyrygentem częstochowskiej ofensywy. Pięć goli i pięć asyst to rezultat jak najbardziej godny uwagi. O bardzo dobrym roku może też mówić Petr Schwarz. To  nieodłączny element obronnej układanki Rakowa. Silny Czech grający na pozycji nr 6 ma na koncie również pięć asyst, co plasuje go wśród czołowych asystentów. Oczywiście wielkie brawa za postawę należą się również wszystkim pozostałym graczom Rakowa, którzy przyczynili się do tego, że czerwono – niebiescy spędzą zimę na fotelu lidera.

Patrząc natomiast na tegoroczne zmagania na stadionach II ligi Skry Częstochowa, na myśl przychodzi powiedzenie, że „prawdziwych mężczyzn poznaje się nie po tym, jak zaczynają, ale jak kończą”. Pierwsze sześć spotkań  beniaminek z Częstochowy musiał rozegrać na wyjazdach i często  z niełatwymi rywalami, bo mającymi aspiracje do awansu w szeregi pierwszoligowców. Wszystkie te spotkania Skra przegrała: kolejno z Radomiakiem Radom (0-1), Górnikiem Łęczna (1–2) i wysoko z GKS Bełchatów (0– 3), Ruchem Chorzów (0–4), Olimpią Grudziądz (0–4) i Olimpią Elbląg (0–1). Wyniki te sprawiły, że nawet dla największych optymistów zajmująca długo ostatnie miejsce w tabeli II ligi  Skra jest pierwszym kandydatem do spadku. Pod koniec sierpnia przyszło chwilowe przełamanie, kiedy w pierwszym meczu rozegranym na Lorecie Skra pokonała Rozwój Katowice 2–0. O tym, że Skrzacy nie odpuścili świadczy „piłkarski maraton” w Częstochowie. Skra swoje ostatnie pięć spotkań zagrała na Lorecie i żadnego nie przegrała. Skrzacy nie dali sobie wbić żadnego gola. W sumie zanotowali trzy zwycięstwa po 1–0 (z Siarką Tarnobrzeg, Ruchem Chorzów i GKS Bełchatów). Dwa spotkania z Radomiakiem Radom i Górnikiem Łęczna zakończyły się bezbramkowymi remisami. Przerwę zimową Skra przeczeka na bezpiecznym 9. miejscu w tabeli. Po 21 seriach spotkań Skrzacy zdobyli 28 punktów. Biorąc pod uwagę cały sezon, podopiecznym Pawła Ściebury oraz całemu sztabowi szkoleniowemu należą się wielkie brawa za ambicję i wolę walki.

Praca jaką wykonywaliśmy i wykonujemy na treningach musiała przynieść efekty. Potem to było czekanie na jakiś impuls, on nadszedł, szkoda, że tak późno, ale jak się przełamaliśmy  wszystko już szło zgodnie z naszym planem. Dzisiaj jesteśmy inną drużyną, zapomnieliśmy o tym co było, patrzymy do przodu, stawiamy sobie poprzeczkę coraz wyżej. Nie oglądamy się już za siebie. Ciągle jednak naszym podstawowym celem jest utrzymanie, a jeśli uda się zrobić coś więcej to będzie dobrze, ale drużynę na to stać. – mówi kapitan Skry Adam Olejnik.

Na ligowe boiska piłkarze Rakowa i Skry wrócą na początku marca przyszłego roku. Czerwono – niebieskich czeka oczywiście wcześniej starcie z Legią Warszawa w Pucharze Polski. I nawet jeśliby nie udało się awansować do półfinału tych rozgrywek w przyszłym roku, to samo dotarcie do tego szczebla jest po tylu latach niewątpliwie sukcesem. Pierwszy ligowy mecz w Nowym Roku Raków zagra na własnym boisku z Chrobrym Głogów, Skra zaś podejmie na własnym stadionie Olimpię Grudziądz.

Pozostaje mieć nadzieję, że kolejny 2019 rok przyniesie dla częstochowskich zespołów następne sukcesy, a piłkarze Rakowa i Skry dumnie reprezentując miasto na ogólnopolskich szczeblach rozgrywkowych, przysporzą wiele radości i niezapomnianych sportowych emocji swoim fanom.

Piotr Nicpoń

fot: Grzegorz Przygodziński