Raków wygrywa w Górze

Zdjęcie; Nadwiślan

W upalne niedzielne popołudnie (9 sierpnia) o godzinie 17.00 na Stadionie im. Józefa Waliczka w Górze zmierzyły się ze sobą drużyny miejscowego Nadwiślana oraz Rakowa Częstochowa. Kibice częstochowskiego klubu mieli jeszcze w pamięci bolesną porażkę, a wręcz klęskę poniesioną przez swoich pupili, w przedostatniej kolejce ubiegłego sezonu przy Limanowskiego, kiedy to Raków uległ gościom z Góry aż 0-4. Przegrana ta kosztowała Raków awans na zaplecze ekstraklasy (do awansu wystarczyłby nawet bezbramkowy remis) i dziś zamiast grać przeciwko choćby Wiśle Płock, ponownie musiał się mierzyć z Górzanami. Dodatkowym smaczkiem był również fakt, że w podstawowym składzie Nadwiślana wybiegło dwóch byłych graczy Rakowa- Adrian Pluta oraz Adrian Pląskowski.
Mecz rozpoczął się zgodnie z oczekiwaniami od ataków Rakowa. Widoczny acz nieskuteczny w pierwszym kwadransie był napastnik Rakowa Maksym Kowal, który miał dwie dogodne okazje do zdobycia gola w 10. oraz po podaniu Łukasza Buczkowskiego w 13. minucie, ale obronną ręką wyszedł z tych sytuacji golkiper gospodarzy Tomasz Loska. Bramkarza Nadwiślana rozgrzali na dobre swoimi próbami Łukasz Kmieć (14 min.) i ponownie Kowal, który dobrze główkował w 17 minucie, ale Loska ponownie był na posterunku i bezbłędnie sparował piłkę nad poprzeczkę. Po dwudziestu minutach przyszła pora na krótką pauzę, aby zawodnicy mogli uzupełnić płyny. Upał naprawdę dawał się we znaki kibicom i obserwatorom spotkania, a co dopiero zawodnikom. Po wznowieniu gry inicjatywę ponownie przejął Raków- w 24 minucie po rzucie rożnym główkował Błażej Radler, ale nie była to sytuacja, po której częstochowianie mogliby otworzyć wynik meczu. W 25 minucie z akcją wyszli gospodarze, ale dośrodkowanie w pole karne Rakowa łatwo złapał Maciej Mielcarz. Za chwilę ponownie zaatakowali goście jednak strzał Figiela zablokował gracz gospodarzy- Musiolik i wyręczył w ten sposób Tomasza Loskę. Ostatnią warta odnotowania akcję czerwono- niebiescy przeprowadzili w 31 minucie, kiedy to piłkę rozegrało trio Malinowski, Figiel i Bronisławski, niestety uderzenie tego ostatniego było niecelnie. Później w poczynania obu drużyn wdarło się trochę chaosu. W tym boiskowym nieładzie lepiej czuli się gospodarze, którzy zaczęli przejmować inicjatywę. W końcowych fragmentach pierwszej połowy zrobiło się naprawdę niebezpiecznie, kiedy po jednym z dośrodkowań do praktycznie bezpańskiej piłki ruszył Maciej Mielcarz, ale niestety minął się z nią, na szczęście niebezpieczeństwo udało się zażegnać defensorom częstochowskiej drużyny. Pierwsza polowa zakończyła się rezultatem bezbramkowym. W przerwie trener Radosław Mroczkowski dokonał jednej roszady w składzie, w miejsce Łukasza Kmiecia na plac gry do formacji ofensywnej wszedł Damian Warchoł.
W drugiej połowie tempo meczu nieco „siadło”, ale wciąż było na zadawalającym poziomie, biorąc pod uwagę aurę jaka towarzyszyła spotkaniu. Pierwszy groźny strzał w drugiej części oddał Rafał Figiel, ale kolejna doskonałą interwencją popisał się Tomasz Loska, który urastał powoli do miana bohatera spotkania. W 55 minucie na placu gry zameldowali się w drużynie Rakowa- Dariusz Pawlusiński oraz Wojciech Okińczyc, a opuścili je Dawid Kamiński oraz Maksym Kowal. Trener Mroczkowski postanowił w ten sposób wzmocnić linię pomocy oraz ataku. W 57 minucie strzał Warchoła łapie Loska. Na 25 minut przed zakończeniem meczu piłkarze mogli po raz ostatni skorzystać z przerwy na uzupełnienie płynów. W 60 minucie nastąpiła pierwsza zmiana w ekipie gospodarzy, za Musiolika wszedł Skrobol, a więc trener Górzan- Miroslav Copjak również postanowił grać o pełną pulę. W 71. Piotr Malinowski szarpnął lewą stroną i dośrodkował w pole karne, bramkarza gospodarzy ponownie próbował zaskoczyć Warchoł, ale ten znów wyszedł obronną ręką z opresji. Dosłownie minutę później gospodarze odgryźli się Rakowowi- strzelał kapitan Nadwiślana- Tomasz Matysek. W 75 minucie doszło do kolejnych zmian. Boisko opuścili lewoskrzydłowi obydwu ekip. W Rakowie Piotra Malinowskiego zmienił Kacper Łazaj, a w Nadwiślanie za ostro szarżującego do tej pory po boku boiska (na szczęście brakowało mu wykończenia akcji) Dawida Ogrockiego wszedł Arkadiusz Kowalczyk. Zmiany w częstochowskiej drużynie przyniosły efekty w końcówce meczu kiedy to w 82. zawodnicy Rakowa uśpili czujność przeciwnika, dłuższą chwilę rozgrywając piłkę na połowie rywala. Po podaniu Rafała Figiela w polu karnym znalazł się Wojciech Okińczyc, który chytrym strzałem posłał piłkę obok bramkarza, w lewy róg bramki, ta jeszcze odbiła się od słupka i zatańczyła w siatce, dając w ten sposób prowadzenie drużynie Rakowa. Trzy minuty później powinno być już 2-0, ale po centrze Pawlusińskiego dogodną okazję zmarnował Łazaj. Następnej dobrej okazji w 87. minucie gry po kolejnym dobrym ostatnim podaniu Dariusza Pawlusińskiego nie wykorzystał Damian Warchoł. Kiedy wydawało się, że Raków wywiezie z Góry skromne 1-0, w doliczonym czasie gry gospodarzy dobił płaskim, mierzonym uderzeniem po ziemi Kacper Łazaj- Loska po raz drugi bez szans. Sędzia Maciej Mikołajowski po upływie czterech dodatkowych minut zagwizdał po raz ostatni. Nadwiślan- Raków 0-2.
Raków wygrał spotkanie i zasłużenie przywozi do Częstochowy trzy punkty, choć długo nie potrafił pokonać świetnie dysponowanego bramkarza gospodarzy- Tomasza Loski. Częstochowianie kontrolowali przebieg meczu, nie pozwalając na zbyt wiele gospodarzom. Powodów do euforii na razie nie ma, ale są symptomy lepszej gry. Po dwóch kolejkach Raków awansował na pozycję wicelidera II Ligii, do lidera Wisły Puławy traci 2 oczka. W 3 kolejce Raków podejmie na własnym terenie Radomiaka Radom (16 sierpnia, godz. 17.00).

Paweł Bielaś