Skra Częstochowa przegrała z ŁKS-em Łódź

Fot. Natanael Brewczyński/Skra Częstochowa

W meczu 3. kolejki Fortuna 1 Ligi Skra Częstochowa zmierzyła się z ŁKS-em Łódź. Piłkarze trenera Jakuba Dziółki przegrali 1:2, lecz biorąc pod uwagę przebieg gry, z pewnością mogą czuć duży niedosyt po ostatnim gwizdku sędziego.

Od pierwszych minut dzisiejszego starcia gospodarze nieco dłużej utrzymywali się przy piłce, próbowali narzucić swój styl gry, lecz piłkarze Skry bardzo dobrze konstruowali szybkie ataki i dochodzili do sytuacji bramkowych. Śmiało można stwierdzić, iż byli bardzo konkretni w swoich poczynaniach ofensywnych.

Już w 5. minucie meczu w swoim stylu lewą stroną ruszył Kamil Lukoszek. Rywale musieli powstrzymywać go faulem. Do rzutu wolnego podszedł Damian Hilbrycht i choć defensorzy ŁKS-u mieli problemy z centrą ofensywnego pomocnika Skry, to ostatecznie piłka wylądowała w rękach golkipera gospodarzy.

ŁKS również stwarzał zagrożenie pod naszą bramką. Niezłą sytuację miał, chociażby Pirulo, który po otrzymaniu dobrego podania znalazł się z piłką w polu karnym. Hiszpan wypracował sobie miejsce do oddania strzału, lecz z jego uderzeniem bardzo dobrze poradził sobie Jakub Bursztyn, który pewnie złapał futbolówkę.

W odpowiedzi z kolejnym szybkim atakiem ruszyli podopieczni trenera Jakuba Dziółki. Piłkę do Damiana Hilbrychta inteligentnie zgrał Filip Kozłowski, a ofensywny pomocnik Skry popisał się prostopadłym podaniem w kierunku Bartłomieja Babiarza. Uderzenie doświadczonego zawodnika powędrowało jednak obok bramki strzeżonej przez Dawida Arndta.

Z pewnością warto także przywołać kolejną akcję ekipy z Częstochowy, którą świetnym odbiorem rozpoczął Adam Mesjasz. Środkowy obrońca Skry ruszył z piłką przez środek boiska, napędził akcję i dobrym podaniem odnalazł bardzo aktywnego dzisiaj Kamila Lukoszka. Wahadłowy próbował dogrywać wzdłuż bramki, lecz koniec końców odpowiednio zareagował bramkarz ŁKS-u i przechwycił futbolówkę.

W pewnym momencie gracze ŁKS-u nieco zdominowali przebieg gry i zepchnęli gości pod własne pole karne. W 26. minucie groźnym uderzeniem z dystansu popisał się Michał Trąbka, lecz między słupkami świetnie zareagował Jakub Bursztyn, który efektowną robinsonadą odbił piłkę na rzut rożny.

Kilka minut później zawodnicy z Łodzi byli już skuteczni. Duet Szeliga – Kowalczyk wykorzystał błąd indywidualny jednego z zawodników Skry. Drugi z nich otrzymał podanie z lewej strony, znalazł się z piłką tuż przed bramką i otworzył wynik meczu.

Reakcja ekipy z Loretańskiej była jednak bardzo dobra. Gracze ŁKS-u nie byli w stanie pójść za ciosem. Co więcej, to zawodnicy trenera Jakuba Dziółki z czasem zaczęli dominować na boisku, co przekładało się na liczne sytuacje podbramkowe. Różnicę często robił, chociażby Damian Hilbrycht, który regularnie wygrywał pojedynki i zaskakiwał rywali. W końcowej fazie pierwszej części gry ruszył lewym skrzydłem, lecz jego ostre dośrodkowanie w ostatniej chwili zatrzymali defensorzy ŁKS-u.

W doliczonym czasie pierwszej połowy Skra wywalczyła rzut wolny przed polem karnym ŁKS-u. Do piłki podszedł Przemysław Sajdak, który ostatnimi czasy imponuje uderzeniami ze stojącej piłki. Nie inaczej było i tym razem, wszak środkowy pomocnik Skry doskonale przymierzył i pięknym strzałem doprowadził do wyrównania. Na przerwę schodziliśmy więc przy wyniku 1:1.

Drużyna z Częstochowy dobrze rozpoczęła również drugą połowę. Piłkarze trenera Dziółki grali wysoko, agresywnie w odbiorze, co przynosiło wymierne efekty w postaci odbioru piłki na połowie rywala. Po jednym z takich odbiorów – autorstwa strzelca bramki, Przemysława Sajdaka – w dobrej sytuacji znalazł się Damian Hilbrycht. Obrońcy gospodarzy powstrzymali go jednak tuż przed polem karnym.

Chwilę później Bartłomiej Babiarz sprytnie zagrał piłkę w kierunku Hilbrychta, a ten świetnie obrócił się z rywalem na plecach i oddał strzał. Piłka po jego uderzeniu trafiła w słupek bramki ŁKS-u. Zabrakło naprawdę niewiele. Tymczasem już po kilkudziesięciu sekundach Skra stanęła przed kolejną szansą. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego głową uderzał Adam Mesjasz – niestety, minimalnie niecelnie.

W kolejnej akcji świetnie zachował się Filip Kozłowski, który poradził sobie z rywalami na prawej flance i dograł piłkę w pole karne. Do futbolówki dopadł Bartłomiej Babiarz, lecz jego uderzenie minęło bramkę Arndta.

W 65. minucie do sytuacji doszli gracze ŁKS-u. Szeliga wpadł w pole karne i oddał mocne uderzenie po krótkim słupku, lecz na posterunku stanął Jakub Bursztyn, który nie dał się zaskoczyć.

Kilka minut później, piłkarze gospodarzy posłali długie podanie za linię obrony Skry. Do piłki dopadł Januczkowicz. Napastnik ŁKS-u znalazł się w sytuacji sam na sam z Bursztynem, wykorzystał okazję i zapewnił ŁKS-owi prowadzenie.

Podopieczni trenera Dziółki walczyli do samego końca spotkania. Tworzyli okazje: z dystansu groźnie uderzał, chociażby wprowadzony z ławki Piotr Pyrdoł, w ostatniej akcji meczu strzałem głową postraszył bramkarza rywali Jakub Sangowski, ale ostatecznie rezultat nie uległ już zmianie.

Warto jednak pamiętać, że ekipa Skry zagrała dobry mecz, co być może jest marnym pocieszeniem w kontekście dzisiejszego rezultatu, lecz stanowi świetny prognostyk na przyszłość, która maluje się w jasnych barwach.

ŁKS Łódź – Skra Częstochowa 2:1
1 – 0 – Mateusz Kowalczyk 31’
1 – 1 – Przemysław Sajdak 45 + 2
2 – 1 – Piotr Januczkowicz 72’

Skra Częstochowa:
Bursztyn – Szymański, Mesjasz, Brusiło (80’ Michalski) – Niedbała (73’ Winiarczyk), Baranowicz (67’ Olejnik), Sajdak, Lukoszek – Hilbrycht (80’ Pyrdoł), Babiarz (73’ Sangowski) – Kozłowski

ŁKS Łódź:
Arndt – Wszołek, Dąbrowski, Monsalve, Szeliga (76’ Koprowski)– Kowalczyk (61’ Kuźma), Kort (61’ Kelechuwku), Trąbka, Pirulo, Biel – Balongo (70’ Januczkowicz).

Źródło: KS Skra Częstochowa