Spotkanie z Glorią Marią Wroną

1009653_382919631814493_1959593902_o-1-720x266

Gloria Maria Wrona jest trzecią córką Joanny i Jacka. Częstochowianka przyszła na świat 1 lipca 2005 r. Ważyła zaledwie 860 gramów. Miała niewykształcone narządy wewnętrzne. Lekarze nie dawali jej szans na wyzdrowienie. Ale żyła. W Górnośląskim Centrum Matki i Dziecka spędziła następne 70 dni. Była wielkości dłoni.

Dziewczynka wraz z rodzicami była dzisiaj, 2 kwietnia, gościem Biblioteki Publicznej im. Wł. Biegańskiego w czwartek 2 kwietnia. Spotkanie, prowadzone przez Irminę Młynarczyk z Biblioteki Publicznej, odbyło się z okazji 10. rocznicy śmierci papieża-Polaka.

– Najgorsze było to, że lekarze nie potrafili postawić diagnozy – mówi Joanna Wrona, matka Glorii Marii. – I to jest chyba największy problem, kiedy lekarz rozkłada bezradnie ręce i mówi, że wie, że coś jest nie tak, ale nie wiadomo co. Dopiero postawienie diagnozy pozwoliło na podjęcie jakichś kroków. Natomiast diagnoza była tragiczna, nie dawała żadnych szans na przeżycie dziecka.

– Człowiek patrzy, jak umiera jego dziecko i tak naprawdę nie jest w stanie nic zrobić. To jest przerażające. Gdyby potrzeba było odciąć sobie rękę, to by ten człowiek rękę sobie odciął – mówi Jacek Wrona, ojciec Glorii Marii. – Pozostaje modlitwa. Na szczęście człowiek wierzący zawsze ma tę alternatywę. Dla wielu jest to głupota, tym niemniej nam wierzącym to zostaje i w naszym przypadku okazało się, że jest to nad wyraz skuteczne narzędzie.

Rodzice Glorii Marii, Joanna i Jacek, zawdzięczają ocalenie córki św. Janowi Pawłowi II. W procesie beatyfikacyjnym zgromadzono tysiące świadectw mówiących o uzdrowieniu za wstawiennictwem papieża. Historia Glorii Marii Wrony jest jedną z nich.

Krzysztof Rygalik