Walka ze smogiem nową częstochowską epopeją

Walka z wiatrakami – jest to pewien związek frazeologiczny, oznaczający walkę z czymś nierealnym, urojonym, lub też walkę beznadziejną, z góry skazaną na porażkę. Określenie to, wywodzi się z książki „Don Kichot” hiszpańskiego autora Miguela de Dervantesa. Wspomniana proza wydaje się być ulubioną lekturą władz miasta, bowiem ich wieloletnia walka ze smogiem jawi się być właśnie tym: walką z wielkimi wiatrakami, zanieczyszczającymi powietrze.

Smog – cywilizacyjne zagrożenie, z którym od kilkunastu lat muszą zmagać się zarówno urzędnicy, jak i zwyczajni mieszkańcy. Opisując problem częstochowskiego powietrza nie sposób powstrzymać się od żartów oraz złośliwości. Ostatni etap projektu wymiany kopciuchów, jednego z głównych źródeł zanieczyszczenia, okazał się katastrofą. Zdaniem działacza Huberta Pietrzaka, z Częstochowskiego Alarmu Smogowego, przyczyną niepowodzeń tych projektów są w większości niewystarczające fundusze:

Włodzimierz Tutaj, rzecznik prasowy Urzędu Miasta Częstochowa, przekonuje, że pieniądze były i są, a ograniczeniem jest tylko wola samych mieszkańców. Miasto cały czas zachęca do wymiany starych źródeł ciepła:

Słowa miejskich urzędników wydają się rozbijać o rzeczywistość. Ostatnia wielka inwestycja infrastrukturalna, przebudowa linii tramwajowej, miała także na celu ograniczenie smogu w centrum miasta. Wszyscy pamiętamy o specjalnym, nowoczesnym betonie antysmogowym. Według Huberta Pietrzaka ta obietnica była, nomen omen, zasłoną dymną dla sfrustrowanych mieszkańców:

Dla mieszkańców Częstochowy okres przełomu zimny i wiosny stał się niemal synonimiczny ze słowem smog:

Zdaniem władz miasta rozwiązanie problemu smogu jest proste – mieszkańcy, wymieniajcie stare źródła ciepła! Skąd jednak częstochowianie mają znaleźć odpowiednie środki finansowe? To wydaje się urzędników niezbyt interesować.