Włókniarz pozywa Urząd Miasta o 1,5 miliona zł! – Zanim sąd wyda wyrok, osądzą wyborcy
Wczorajsza (13.11) decyzja władz miasta Częstochowy o odstąpieniu od dzierżawy stadionu żużlowego Włókniarzowi S.A. nie pozostała bez reakcji spółki. W piątek zarząd Włókniarza zdecydował się o wystąpienie na drogę sądową, w którym domaga się zapłaty przez miasto kwoty 1 500 000 zł z tytułu zwrotu wartości nakładów poniesionych na stadionie. Zdaniem żużlowej spółki wypowiedzenie umowy było bezprawne i nieuzasadnione.
O powody wypowiedzenia umowy dzierżawy z dniem 1 stycznia przyszłego roku zapytaliśmy w częstochowskim magistracie. – Spółka nie dopełniła warunków umowy, m.in. chodzi o nieterminowe regulowanie zobowiązań, brak wiedzy o zaległościach płatniczych, brak pisemnego sprawozdania z wykonania usług zarządzania za okres realizacji umowy. W chwili wypowiedzenia umowy spółka posiadała 3-miesięczną zaległość z tytułu dzierżawy. Termin odstąpienia od umowy wyznaczono na 31 grudnia, jednocześnie spółka została zobowiązana do sporządzenia protokołu zdawczo-odbiorczego – mówi Włodzimierz Tutaj, rzecznik prasowy Urzędu Miasta Częstochowy.
Wczoraj informowaliśmy o tym, iż spółka w latach 2012-2013 poniosła nakłady na stadionową infrastrukturę przekraczające kwotę miliona złotych (nowe bramy, remont parkingu czy termoizolacje). Zaplanowane były ponadto dalsze inwestycje na przyszły sezon. – Taka decyzja skutkuje również tym, że spółka nie będzie miała możliwości spłaty zobowiązań względem zawodników, jak i kontrahentów „okołożużlowych” – relacjonował wczoraj p. o. prezes Włókniarza S.A.
– W tej umowie nie było zapisu, że dzierżawca ma prawo domagać się zwrotu kosztów poniesionych nakładów. Poniesione inwestycje to była dobra wola zarządzającego stadionem, któremu pomagały one w funkcjonowaniu. W międzyczasie miasto też ponosiło pewne koszty, jak choćby budowa parkingu czy poprawy monitoringu – odpowiednik rzecznik prasowy miasta.
Cała sprawa może mieć bardzo przykre konsekwencje dla startu ligowej drużyny w przyszłym roku w naszym mieście. – Niestety nie znam treści umowy dzierżawy stadionu zawartej pomiędzy miastem a spółką. Wiadomo, że właścicielem obiektu jest miasto. Jeżeli spór w przedmiocie rozwiązania umowy toczył się będzie tylko o odszkodowanie za niezgodne z prawem czy umową wypowiedzenie umowy dzierżawy to nie powinno to w żaden sposób wpłynąć na kwestię korzystania z obiektu. Jeśli przedmiotem sporu będzie zagadnienie, kto jest prawnym zarządcą obiektu to trudno mi jednoznacznie przewidzieć jakie będą konsekwencje dla procedury licencyjnej. Taka sytuacja byłaby tak nietypowa, że Polski Związek Motorowy musi znać więcej szczegółów, aby podjąć rozstrzygnięcie w tej sprawie – mówi Łukasz Szmit, prawnik Polskiego Związku Motorowego
– Teoretycznie w czasie sporu sądowego stadion może zostać unieruchomiony, ponieważ do przejęcia faktycznego stadionu przez miasto niezbędne może być wszczęcie powództwa o wydanie stadionu, a taki proces może trwać od kilku do kilkunastu miesięcy. Mogą wystąpić problemy o udostępnienie go komukolwiek. Przekazanie go Stowarzyszeniu we faktyczne władanie do momentu zakończenia sporu może być awykonalne – dopowiada prawnik doskonale znający realia żużla w naszym kraju.
Sternik spółki zapewnia, że mimo sporu sądowego z miastem, będzie wola udostępnienia obiektu Stowarzyszeniu. – Jeśli tylko będzie to od nas zależne, to tak jak już wielokrotnie mówiłem udostępnimy go Stowarzyszeniu za zwrot kosztów. Spór spółki z miastem nie powinien się przełożyć w żaden sposób na ewentualne starty Stowarzyszenia w drugiej lidze na tym obiekcie – informuje Śleszyński, który jednocześnie podkreśla, że że część wyposażenia stricte żużlowego,jak choćby pneumatyczne bandy są własnością spółki: – W momencie, kiedy będziemy musieli się wynieść ze stadionu, Stowarzyszenie może zostać bez tego ważnego elementu. – Rzeczy zakupione przez spółkę należą do właściciela tych rzeczy i tylko on może nimi skutecznie rozporządzać – rozwiewa wątpliwości co do tej sprawy niezależny prawnik.
Wczorajsza decyzja częstochowskiego magistratu raczej nie służy dobru częstochowskiego żużla. W opinii miejskich władz były jednak powody do jej podjęcia. – Zdaniem miasta były podstawy prawne do wypowiedzenia tej umowy. Zdajemy sobie, że spojrzenie spółki na tę sprawę zapewne będzie się różnić. Rozumiemy problemy Włókniarza, ale z drugiej strony trudno też, aby na miasto przerzucać odpowiedzialność za, że sport żużlowy w mieście nam się zachwiał. To jednak przede wszystkim są kłopoty spółki i nie zapominajmy o tym w ocenie całej sytuacji. To nie miasto ma zobowiązania względem zawodników, czy innych podmiotów – komentuje Włodzimierz Tutaj. – Zgodnie z zapisami umowy, miasto mogło złożyć takie jednostronne oświadczenie woli, aczkolwiek to czy przesłanki wskazane w odstąpieniu są realne zdecyduje dopiero sąd – ocenia tę sytuację prawnik pragnący zachować swą anonimowość.
Spór pomiędzy Włókniarzem S.A., a władzami Częstochowy rozstrzygnie sąd. Nie ma jednak wątpliwości, że po raz kolejny cierpią kibice, którym ta dyscyplina sportu jest bliska. Nadal nie wiedzą co będzie z ich ukochaną drużyną. Symptomatyczne, że akurat dziś do kin wchodzi film: „Głupi i głupszy bardziej”. Co niektórym seans ten może się naprawdę przydać…
Mariusz Rajek