Zareagowali po dwóch godzinach
Zima nie zaskoczyła drogowców. Wczoraj w Częstochowie i okolicy po raz drugi w tym roku zaatakował śnieg, a piaskarki wyjechały na ulice. W Polsce w listopadowych opadach nie ma niczego niezwykłego. Do zimy trzeba być przygotowanym z wyprzedzeniem – mówi pan Andrzej, zawodowy kierowca. – Nie można tu uogólniać. Jedni jeżdżą ostrożnie, a są ludzie, do których to nie dociera, że to już jest zima. Generalnie rzecz biorąc, dobry kierowca powinien się już od września przygotowywać na zmianę. Jeżeli ma takie podejście do tematu, to go na pewno to nie zaskoczy – zauważa.
Na podczęstochowskie drogi wczoraj wieczorem wyjechały pługopiaskarki. Do uporządkowania w powiecie jest 577 km dróg powiatowych i 141 km wojewódzkich. W powiatach korzysta się zarówno z wyłonionych w przetargu usługodawców, jak i własnych maszyn. Aby sprawniej reagować, służby drogowe są w kontakcie z władzami lokalnymi do poziomu sołectwa.
Powiat organizacyjnie podzielony jest na trzy obwody (w Rudnikach, Koniecpolu i Poczesnej). Oczyszczenie dróg w każdym z nich zależy od przydzielonego standardu, od III do VI. Im wyższy standard, tym mniejsze znaczenie arterii i dłuższy czas reakcji. Trzeba zaznaczyć, że w powiecie przeważają drogi III standardu, na których realnie opady są uprzątane w ciągu 5 godzin. – Mamy wynajmowany sprzęt, pojawia się w ciągu 45 minut. Dyżurny z danego obwodu wysyła go na daną trasę, jeżeli jest powiadomienie. […] Wczoraj, 23 listopada, po opadach po godz. 18.00, po godz. 20.00 już na Biskupice i o 23.00 na pozostałych obwodach, na wszystkie drogi powiatowe i wojewódzkie, zostały wysłane pługopiaskarki, które odśnieżyły i posypały drogi materiałem uszarstniającym, czyli piaskiem i solą – mówi Adam Jesionek, Kierownik Służby Interwencyjnej w Powiatowym Zarządzie Dróg w Częstochowie.
Powiat prowadzi także działania prewencyjne. Według założeń do końca listopada w newralgicznych punktach, jak odsłonięte pola, zostaną ustawione bariery, tzw. płotki.
Problem śniegu i lodu dotyka nie tylko mieszkańców Częstochowy. Każda gmina musi sama zajmować się przejezdnością dróg. Przykładem jest Mstów, rozległa gmina, w skład której wchodzi 21 miejscowości i 18 sołectw, która jest podzielona na 5 obszarów, obecnie obsługiwanych przez 3 firmy. – Taki podział mamy od kilku już lat i to się sprawdza – mówi Adam Markowski, zastępca wójta gminy Mstów. – Jest to tak zrobione, żeby właśnie w jednym czasie mogło wyjechać kilka, pięć, sześć pojazdów. Tyle, ile trzeba dla każdego rejonu osobno. Są to z reguły firmy miejscowe, które mają szybki czas wyjazdu.
Niekorzystnych opadów atmosferycznych nie da się przewidzieć z dużym wyprzedzeniem. Służb porządkowe muszą działać na bieżąco, według potrzeb.
Krzysztof Rygalik