Bestia biurokracji – dramat chłopca trwa nadal
Jest listopad. Rok szkolny rozpoczął się ponad dwa miesiące temu. Niestety, nie dla każdego ucznia, bowiem dziesięcioletni Patryk z Łojek (gmina Blachownia) kolejny miesiąc spędza w domu, pozbawiony możliwości nauki, a także specjalistycznych zajęć z logopedą czy psychologiem.
Zawsze odizolowany
Dziesięciolatek jest upośledzony umysłowo (w stopniu umiarkowanym), ma też zdiagnozowane: niepełnosprawność ruchową, która utrudnia mu chodzenie, oraz padaczkę. Dlatego potrzebuje specjalistycznej opieki. Aby mógł z niej skorzystać, musi dojeżdżać każdego dnia do oddalonej o 13 km szkoły. Niestety, w tym momencie nie jest to możliwe. Dlaczego? Ponieważ Urząd Miejski w Blachowni od dwóch miesięcy nie potrafi zorganizować transportu chłopca do odpowiedniej placówki.
Dotychczas Patryk Kwiatkowski uczęszczał do Szkoły Podstawowej im. Kornela Makuszyńskiego w Łojkach. W I i II klasie korzystał z lekcji indywidualnych, natomiast w klasie III korzystał z pomocy nauczyciela wspomagającego. Niestety, chłopiec nie nadążał z materiałem i nie mógł skupić się na lekcji, więc zajęcia znów odbywały się w odizolowaniu od innych uczniów, w osobnej klasie. W dniu rozpoczęcia roku szkolnego 2014/2015 mama chłopca dowiedziała się, że jej syn trafi pod opiekę innego logopedy i innego nauczyciela wspomagającego. Ponadto sierpniowe testy w poradni psychologiczno-pedagogicznej wykazały, że Patryk powinien zmienić szkołę, gdyż w szkole masowej nie poradzi sobie ze względu na swoje upośledzenie. – Zastanawialiśmy się nad przeniesieniem Patryka do szkoły specjalnej, ale stwierdziliśmy, że pojeździmy po tych przeszkodach we wrześniu, żeby zobaczyć, jak one funkcjonują, jak to jest w roku szkolnym, bo w wakacje to są tylko mury – tłumaczy Katarzyna Kwiatkowska, mama Patryka. Już 2 września rodzina wybrała się do Zespołu Szkół Specjalnych im. Janusza Korczaka w Częstochowie, gdzie było wolne miejsce w IV klasie. Chłopcu szkoła bardzo się spodobała. Tego samego dnia jego mama zaczęła gromadzić odpowiednie dokumenty i podejmować działania, które miały umożliwić zmianę szkoły, do której będzie uczęszczał jej syn. Zgodę na zmianę placówki rodzice niepełnosprawnego chłopca otrzymali 16 września, jednak Patryk do dziś pozostaje w domu pozbawiony możliwości nauki, a także specjalistycznej opieki.
Opieszałość UM w Blachowni
Wszystko wskazuje na to, że sytuacja ta jest kolejnym przykładem bezduszności urzędników, tym razem urzędników z Blachowni. Według ustawy o systemie oświaty (Dz. U. 1991, Nr 256, poz. 17) gmina jest zobowiązana zapewnić „bezpłatny transport i opiekę w czasie przewozu do ośrodka umożliwiającego dzieciom i młodzieży z upośledzeniem umysłowym z niepełnosprawnościami sprzężonymi realizację obowiązku szkolnego i obowiązku nauki”. Jednak przepisy swoje, a urzędnicy swoje…
Mama Patryka już 17 września złożyła do Urzędu Miejskiego w Blachowni wniosek, w którym zwróciła się z prośbą o zorganizowanie przewozu dla niepełnosprawnego syna do specjalistycznej placówki. Według informacji, do których udało się dotrzeć Katarzynie Kwiatkowskiej, urzędnicy dopiero miesiąc później (20 października) wysłali zapytanie o możliwość transportu dla niepełnosprawnego chłopca. Zapytanie takie wysłano do dziesięciu firm. Żadna nie odpowiedziała. Ponowiono więc ofertę. Tym razem wysłano ją do trzynastu firm – zaznaczyć tutaj trzeba, że dziesięć z nich należy do grupy, do której UM w Blachowni wysłał zapytanie 20 października. 6 listopada upłynął termin nadsyłania odpowiedzi przez zainteresowane podmioty. Na pytanie: „co będzie, jeśli żadna oferta nie wpłynie przed upływem terminu?” kierownik Referatu Organizacyjnego Urzędu Miejskiego w Blachowni, Katarzyna Nowak, odpowiada: „Nie wiem”. Tak było 6 listopada. Natomiast 10 listopada – kiedy od mamy chłopca otrzymaliśmy wiadomość o tym, że na ofertę Urzędu Miejskiego w Blachowni odpowiedziały dwie firmy – ta sama pracownica UM nie chciała już udzielić informacji, twierdząc, że „trwa procedura” i odkładając słuchawkę telefonu.
Co prawda, Urząd Miejski zaproponował mamie chłopca ofertę niejako alternatywną – zwrot kosztów dowozu chłopca do szkoły. Jednak zaznaczono przy tym, że koszt transportu nie może prze kroczyć kwoty 50 gr za kilometr. Niestety, stawki rynkowe nie pozwalają kobiecie znaleźć samochodu, który pozwoliłby na transport chłopca spełniający takie warunki. Rodzina posiada własny pojazd, ale ojciec Patryka dojeżdża nim codziennie do pracy, więc nie ma możliwości, by dowozić i odbierać syna ze szkoły.
Katarzyna Kwiatkowska złożyła również wniosek o indywidualne nauczanie syna w domu – zależy jej zwłaszcza na zajęciach z logopedą i psychologiem – dopóki gmina nie zorganizuje transportu. Pracownica UM nic nie wie o takim wniosku, więc nie może się do niego odnieść.
Walka o lepszą przyszłość syna
Mama niepełnosprawnego chłopca walczy o to, by jej syn mógł się rozwijać, by miał możliwość nauki i kontaktu z innymi dziećmi, ale urzędnicy nie ułatwiają jej tego. Z relacji kobiety wynika, że pracownicy Urzędu Miejskiego w Blachowni utrudniają jej dostęp do dokumentów związanych ze sprawą. Tematem tym zainteresowała się również jedna z ogólnopolskich stacji telewizyjnych. Niestety, jej redaktorom również nie udało się uzyskać szczegółowych informacji, a władze Urzędu Miejskiego w Blachowni unikają kontaktu z mediami.
Rzecznik Praw Obywatelskich również zabrał głos w tej sprawie. Z Biura Zespołu ds. Równego Traktowania i Ochrony Praw Osób z Niepełnosprawnościami Katarzyna Kwiatkowska otrzymała potwierdzenie o wystosowaniu do Urzędu Miejskiego w Blachowni pisma, w którym rzecznik zawarł informację o błędnym rozpatrywaniu sprawy, bowiem UM zajmuje się kwestią transportu Patryka Kwiatkowskiego do szkoły specjalnej zgodnie z Kodeksem Postępowania Administracyjnego, czyli daje sobie 30 dni na odpowiednie działania. Jednak kwestia dowozu niepełnosprawnego dziecka do szkoły jest sprawą niecierpiącą zwłoki, dlatego działania podejmowane w tej sprawie powinny podlegać natychmiastowej wykonalności.
Patryk jest dzieckiem chorym, wymagającym specjalistycznej opieki. Ma trudności ze skupieniem się, co utrudnia mu naukę. Kiedy może skorzystać z nauki w szkole specjalistycznej, okazuje się, że nie ma jak do niej dojechać. Mama chłopca obawia się, że Patryk, ze względu na zaległości, będzie musiał powtarzać klasę. Ale przecież urzędnicy z Blachowni robią wszystko, co w ich mocy… Wszystko, by jeszcze bardziej utrudnić życie niepełnosprawnemu dziecku.
Katarzyna Kowal