Poznańska lokomotywa wykolejona w Częstochowie


Raków Częstochowa wyeliminował w 1/16 finału Pucharu Polski ekipę Lecha Poznań. Jedynego gola strzelił już w 3. minucie Miłosz Szczepański, który pięknym uderzeniem pokonał Jasmina Buricia.
Komplet publiczności zgromadzony we wtorkowy wieczór na stadionie przy ulicy Limanowskiego wreszcie mógł poczuć smak najwyższej ligowej piłki. Podopieczni Marka Papszuna już od pierwszych minut narzucili tak szaleńcze tempo, że ekipa ze stolicy Wielkopolski nie była w stanie zrobić na boisku nic. Jakby tego było mało, już w 3. minucie przyjęła ciężki cios. To był kapitalny strzał Miłosza Szczepańskiego z około 25 metrów, po którym piłka wpadła do bramki bezradnego Buricia. Chwilę później powinno być już 2 – 0 dla Rakowa, ale Sebastian Musiolik uderzył wprost w ręce bramkarza gości. Przez pierwsze pół godziny zdecydowaną przewagę mieli gracze Rakowa, którzy dominowali w każdym fragmencie gry. Po pół godzinie gry Lechici nieco się ocknęli, ale z ich akcji nic nie wynikało. Po zmianie stron częstochowianie znów zaczęli podkręcać tempo. W 73. minucie do siatki ponownie trafił Szczepański jednak sędzia Piotr Lasyk z Bytomia, który podjął w całym spotkaniu co najmniej kilka kontrowersyjnych decyzji na korzyść graczy Lecha, dopatrzył się faulu Bartla. Po konsultacji VAR gol dla Rakowa nie został uznany. Nie zmieniło to jednak dalszego przebiegu gry. Raków dowiózł wynik do końca i zasłużenie wygrał to spotkanie.
Kolejorz zawiódł na całej linii. W drugiej połowie jego piłkarze praktycznie nie zagrozili bramce Szumskiego. Po meczu piłkarze Lecha przez kilka minut tłumaczyli się z postawy przed swoimi kibicami, których około 200 przyjechało do Częstochowy. Rozczarowania nie ukrywał także na pomeczowej konferencji trener Ivan Djurdiević.
Mecz Rakowa z Lechem oglądali także selekcjonerzy Jacek Magiera i Jerzy Brzęczek. Wtorkowe spotkanie pokazało, że w zasięgu aktualnej drużyny Rakowa jest każdy zespół grający w Lotto Ekstraklasie. Jeśli podopieczni Marka Papszuna utrzymają prezentowaną formę, to być może już w przyszłym roku częściej będziemy mieli okazję się o tym przekonywać.

PNP