„Czy są te uśmiechnięte Dzieciątka”?
Małe Siostry Jezusa mieszkające w Częstochowie i w wielu krajach świata cały rok przeżywają Boże Narodzenie. W ich kaplicy figurka roześmianego Dzieciątka Jezus jest obecna cały czas z wyjątkiem kilku ostatnich dni Adwentu i czasu Wielkiego Tygodnia. Na co dzień żyją betlejemską tajemnicą, a dzielenie się orędziem Bożego Narodzenia wyraża się m.in. w rozpowszechnianiu figurek uśmiechniętego Dzieciątka Jezus.
– Dzieciątko Jezus, które jest pośród nas przypomina nam, że Bóg zechciał się uniżyć, być razem z nami i w ten sposób nas ubogacić – tłumaczy Siostra Anna. Siostra Basia wykonuje gliniane figurki Dzieciatka Jezus, rzeźby Matki Bożej dającej światu Zbawiciela, czy całych szopek. – Pracę mam cały rok. Gdy przychodzi okres Bożego Narodzenia fi gurki znikają z półek. Chętnych do nabycia Dzieciątek nigdy nie brakuje. Obcowanie z Nim przypomina nam, że pośród ludzi mamy być tak małe, jak Ono. Mamy być tak przystępne, żeby każdy mógł z nami wejść w relację. Chcemy, aby przez nas drugi człowiek mógł przyjąć orędzie miłości, które płynie z Groty Betlejemskiej. Małe dziecko zawsze budzi u ludzi uczucie miłości, ciepła i bliskości. Wobec małego dziecka po prostu jesteśmy rozbrojeni, pełni pokoju i delikatności. Bóg w tym Małym Dziecku krzyczy do nas: nie bójcie sie, przyjdźcie do Mnie – tłumaczy siostra Basia.
W pracowni nie brakuje odwiedzających. – Bardzo się cieszę, gdy uśmiech Dzieciątka Jezus wywołuje uśmiech osób przychodzących do warsztatu. Ludzie bardzo często przychodzą i pytają: „Czy są te uśmiechnięte Dzieciątka?” To pokazuje, jak bardzo jesteśmy spragnieni bliskości i miłości Boga oraz jak bardzo ta miłość jest krucha – ze łzą w oku tłumaczy nasza rozmówczyni.
Kiedyś przyszła do pracowni pewna artystka. Był to wrzesień. Chciała razem ze mną popracować nad Świętą Rodziną. Przyszła również do naszej wspólnoty na modlitwę i wyciszenie. Jak później się okazało, miała poważny problem w swojej rodzinie. Jej córka po zamążpójściu przestała ją akceptować. Kobieta była odrzucona, nie miała kontaktu z córką i wnukami. Wspólnie modliłyśmy się w intencji całej rodziny. Po pewnym czasie pani artystka wróciła z radosną wiadomością. Święta Bożego Narodzenia spędziła u córki a teraz chodzi, aby pomóc w opiece nad wnukami. To jest jeden z cudów, których doświadczyłam – wspomina siostra Basia.
Codzienne wykonywanie figurek Dzieciątka Jezus pobudza do refl eksji. – Ono po prostu ze mną jest. Czasami jak mi wychodzi zdeformowana figurka myślę o ludziach chorych, kalekich. Modlę się wtedy za nich. Bardzo się cieszę, jak przez moje ręce fi gurka znowu wraca do formy. Dzieciątko w moich rękach jest niesamowitą tajemnicą Boga, który pozwala robić z sobą wszystko. Gdy patrzę na współczesny świat, na ludzi, którzy chcą Pana Boga wyeliminować z życia – to dla mnie bezbronność Boga przychodzącego w Dziecku jest bardzo krzycząca – mówi ze wzruszeniem siostra Basia.
Siostra Gabriela wspomina dziewczynkę z Dworca Wschodniego w Warszawie. – Pojechałam na Wigilię i Pasterkę z ludźmi ubogimi i bezdomnymi. Była tam mała dziewczynka, która wszystkich zaczepiała. Bardzo radosna i śmiała. Jak śpiewaliśmy kolędy ona podchodziła do mikrofonu i głośno śpiewała. Mam zwyczaj nosić w kieszeni w pudełeczku fi gurkę Dzieciątka Jezus. Postanowiłam sprezentować fi gurkę małej dziewczynce. Gdy otworzyła pudełko i zobaczyła uśmiech Małego Dzieciątka – po prostu skakała z radości. Nie było tam człowieka, do którego by nie podeszła i nie pokazała Dzieciątka. Pomyślałam sobie: „Panie Boże, chciałabym mieć coś z jej dziecięcej radości i duchowego dziecięctwa” – wspomina siostra Gabriela.
Siostra Hiacynta zafascynowana radością małego Jezusa życzy wszystkim zapatrzenia się w Jego uśmiech i zaufania we wszystkim Bogu Ojcu. Wskazując na wykonywaną przez siostry figurkę Matki Bożej wyciągającej ręce z Dzieciątkiem, pragnie, by nikt z nas nie został obojętny na przyjęcie bezbronnego, niewinnego i roześmianego Dzieciątka Jezus.
A. M.