Zamiast grzywny będzie odsiadka?

Blisko rok temu, za sprawą działań aktywistów, udało się udokumentować znęcanie się nad zwierzętami w ubojni w Rzeniszowie, powiat myszkowski. Trzej mężczyźni zostali uznani za winni przestępstwa, a sąd zdecydował się przyznać karę grzywny w wysokości kilku tysięcy złotych. Prokuratura nie zgadzając się z werdyktem sądu, wniosła o nałożenie na mężczyzn karę pozbawienia wolności.

O genezie postępowania przypomina rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Częstochowie, prokurator Tomasz Ozimek:

O jakiej formie przemocy wobec zwierząt mówimy dokładnie? Biciu? Wiązaniu?

Przemoc wobec zwierząt hodowlanych zdaniem wielu aktywistów jest nagminna zarówno w gospodarstwach, jak i w przedsiębiorstwach. To właśnie dzięki działaniom zwykłych ludzi zdaniem radczyni prawnej Stowarzyszenia Otwarte Klatki, Angeliki Kimbort, możliwa była interwencja:

Co w takim razie z winowajcami? Jak zaznacza prokurator Ozimek, będzie ich czekał proces:

Jak często prowadzone są postępowania związane z przemocą wobec zwierząt, nie tylko gospodarczych? Czy jest to swoista plaga, tak jak przedstawiają to aktywiści?

Radczyni Angelika Kimbort przypomina, że karze podlega nie tylko kat, ale i wszystkie osoby, które są świadkami znęcania się, a nie podjęły żadnych działań zaradczych:

Aktywiści pro-zwierzęcy apelują – zgłaszajmy przypadki przemocy na zwierzętach do odpowiednich instytucji, stowarzyszeń i służb. Jeśli nie ze względu na cierpienie mniejszych braci, to z powodu sankcji prawnej, jaka grozi nam za obojętność.